Sąd oddał mamie "Piotrusia” pozostawionego w zamojskim oknie życia. Dziecko odzyska również kobieta, która oddała noworodka zakonnicom.
W ubiegłą środę sąd zdecydował, że chłopiec wróci do mamy. – Po badaniach nie mieliśmy wątpliwości, że ta pani jest matką dziecka – mówi Małgorzata Łukowska, przewodnicząca III wydziału rodzinnego i nieletnich SR w Zamościu. – Sąd postanowił, że dziecko będzie mogło do niej wrócić – dodaje.
Orzeczenie w tej sprawie nie jest jeszcze prawomocne, ale sąd wydał postanowienie tymczasowe. Dzięki niemu matka mogła natychmiast odebrać dziecko z placówki opiekuńczo-wychowawczej, do której trafiło po wyjściu ze szpitala w Zamościu.
Jednocześnie sąd ograniczył władzę rodzicielską kobiety. Będzie teraz pod nadzorem kuratora. Sąd będzie mógł sprawdzać, co dzieje się z chłopczykiem i czy ma zapewnioną odpowiednią opiekę. – Sąd sprawdził także, co kierowało kobietą, kiedy zdecydowała o zostawieniu dziecka. Szczegółów nie będę zdradzać – zastrzega Łukowska.
– Nie mogliśmy się na to zgodzić, bo to niezgodne z procedurą. W ten sposób każdy mógłby przyjść i powiedzieć, że jest rodzicem – wyjaśnia Ryszard Pankiewicz, rzecznik szpitala papieskiego w Zamościu. Na miejsce wezwano policjantów. Rodzice opuścili szpital.
W środę o losach "Dorotki” zadecydował sąd. – Ponieważ ojciec i matka oddali dziecko do rąk siostry furtianki, nie było podstaw, żeby twierdzić, że jego rodzice są nieznani. Zostali wylegitymowani – mówi sędzia Łukowska. W tym przypadku nie ma postanowienia tymczasowego.
– Noworodek będzie mógł wrócić do rodziców 5 września, kiedy orzeczenie sądu się uprawomocni – dodaje sędzia. Na razie "Dorotka” zostanie w szpitalu.