Zamojski radny miejski widział jak kontrolerka w autobusie MZK zablokowała kasownik "własnym ciałem” i w ten sposób... przejechała trzy przystanki. Pasażerowie musieli przebijać się na drugi koniec pojazdu, żeby skasować bilet. Radny jest tym oburzony.
Radny Nowakowski wsiadł do pojazdu MZK 15 listopada na zamojskim Nowym Mieście. Wtedy pojawili się kontrolerzy. Oburzyło go zachowanie jednej z kobiet. Kontrolerka zasłoniła "własnym ciałem" kasownik, który znajdował się obok kierowcy. – Jechała tak przez 3 przystanki – złości się radny. – Pasażerowie, którzy wsiadali do autobusu przednim wejściem, musieli przebijać się do kasowników znajdujących się w głębi pojazdu. Był tłok, więc niektórzy mogli tylko podawać bilety.
Wywołało to zamieszanie. Nikt nie jechał jednak "na gapę" i... łowy się nie powiodły. – Odniosłem wrażenie, że kontrolerka próbowała wymusić taką sytuację – denerwuje się Nowakowski. – Tak nie wolno. Trzeba przyjrzeć się takim poczynaniom.
Kontrole biletów w zamojskich autobusach MZK prowadzi radomska Agencja Ochrony Osób i Mienia "Reflex". Styl ich pracy od dawna pozostawia wiele do życzenia.
Jakiś czas temu Nasza Czytelniczka, pani Barbara (nazwisko do wiadomości redakcji) widziała pracownika "Reflexu", który zasłonił okienko kierowcy i uniemożliwił licealistce zakup biletu.
– Gdy autobus ruszył, zaraz go zażądał! – denerwuje się pani Barbara. – Zrobił to specjalnie! Potem zainkasował mandat w wysokości 72 zł.
Radny Nowakowski postanowił skończyć z takimi praktykami. Domagał się od prezesa MZK, aby zrezygnował z usług "Reflexu". Obwieścił o tym na ostatniej sesji RM.
– MZK powinien utworzyć kilka dodatkowych etatów i przeprowadzać kontrole we własnym zakresie – tłumaczył Nowakowski innym rajcom. – Wtedy może skończy się takie wymuszanie opłat na pasażerach.
Co na to Krzysztof Litwin, prezes MZK w Zamościu?
– Zawód kontrolera jest trudny, a rotacja pracowników w wynajętej przez nas firmie jest duża – tłumaczy. – To powoduje takie sytuacje. Zawsze możemy zrezygnować usług "Reflexu", ale na stworzenie kilku etatów dla kontrolerów na pewno nas nie stać. Co dalej? Przyjrzę się dokładnie tej sytuacji.
Ewa Redka, kierownik zamojskiego oddziału "Reflexu" jest jednak zdziwiona zarzutami radnego. – Nie słyszałam o tej sytuacji... – zapewnia. – Jak to skomentować? Trudno mi uwierzyć w takie zachowanie jednego z moich pracowników.