Jezus na nas idących do Maryi ma swoje oko. Zawsze odczuwajcie na sobie spojrzenie Jezusa pełne miłości – mówił w środę rano podczas homilii biskup Marian Rojek, zwracając się do pielgrzymów, którzy zaraz po mszy ruszyli na trasę do Częstochowy.
Ordynariusz diecezji zamojsko lubaczowskiej życzył również pątnikom, by „w spokoju, zdrowiu i z radością” wracali później do swoich domów.
Słów biskupa słuchali ci, którzy postanowili pokonać całą, liczącą przeszło 350 kilometrów drogę do Częstochowy, ale również inni wierni. Bo w mszy uczestniczyli też tacy, którzy postanowili tylko pożegnać pielgrzymów albo pokonać z nimi pierwszy odcinek – do Szczebrzeszyna.
Jasna Góra jest celem wędrówki Arkadiusza Maryńczaka z Dębiny w gminie Ulhówek. Ten ponad 50-letni mężczyzna pielgrzymuje już po raz 28. Jak zawsze będzie na trasie modlił się w swoich osobistych intencjach. Do pieszej podróży przygotował się jak należy.
– Mam w walizce cztery pary butów, dużo ubrań na zmianę, leki, które na stałe przyjmuję i coś do zjedzenia – wylicza pielgrzym. Jest pewien, że wyznaczony sobie cel osiągnie.
Podobnie zresztą jak Jadwiga Duda z Zamościa, która pielgrzymuje po raz 18. Zapewnia, że ta modlitewna wyprawa jest dla niej za każdym razem wielką radością. W tym roku, podobnie jak zawsze, zamościanka idzie razem ze swoimi bliskimi przyjaciółkami. – Oby tylko nie padało, a wszystko będzie dobrze – mówi z szerokim uśmiechem kobieta.
Także w środę rano zaczęły pielgrzymować inne grupy z diecezji, m.in. tomaszowska i lubaczowska. Biłgorajska rusza na trasę dwa dni później.