Ośmiomiesięczny Piotruś z Setnik może trafić do nowej rodziny. Na pewno nie wróci na razie do pozbawionych władzy rodziców: 70-letniego ojca i jego młodszej o 45 lat konkubiny.
Zajmie się tym krasnostawski sąd, gdyż dziecko przebywa obecnie w Niepublicznym Zespole Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Tuligłowach k. Krasnegostawu. Opiekunem prawnym może zostać przedstawiciel tej placówki, np. dyrektor, który będzie mógł starać się o alimenty, szukać rodziny zastępczej albo takiej, która przysposobi malca, czyli go adoptuje.
Prawdziwi rodzice Piotrusia będą mogli się starać – na drodze sądowej – o odzyskanie nad nim władzy.
– Zapewniają, że będą walczyć o dziecko – powiedziała nam Małgorzata Podpora z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dołhobyczowie.
Takie prawne możliwości skończą się definitywnie, gdy dziecko zostanie adoptowane.
Piotruś przyszedł na świat w sierpniu ub. roku. Jego ojcem jest 70-letni Eugeniusz I., matką 25-latka po szkole specjalnej. Mieszkają w Setnikach w jednym z popegeerowskich bliźniaków. W listopadzie dziecko w głębokiej śpiączce trafiło do szpitala w Hrubieszowie, a stamtąd – w poważnym stanie – zostało przewiezione do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Lekarze stwierdzili u niemowlaka pęknięcie kości czaszki, krwiak mózgu i złamaną nóżkę. Matka utrzymywała, że upadła z nim na schodach. Czy tak naprawdę było, sprawdza Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie. Piotruś spędził w szpitalu dwa miesiące. Nie wrócił do rodziców. Umieszczono go w placówce opiekuńczej w Tuligłowach. W marcu hrubieszowski sąd uznał, że rodzice zaniedbywali dziecko i – w konsekwencji – pozbawił ich władzy nad Piotrusiem.
Eugeniusz I. i jego konkubina są na rencie, dlatego nie korzystają z pomocy społecznej. Ale pracownicy dołhobyczowskiego GOPS często do nich zaglądają. – Pan Eugeniusz hoduje świnki i kury, a dzisiaj przygotowywał z konkubiną grządki pod warzywa – powiedziała nam wczoraj Małgorzata Podpora. – Nikt z sąsiadów nie zgłaszał nam wcześniej, że niewłaściwie opiekują się dzieckiem.
Jak udało się nam ustalić, oboje interesują się losem synka i są w stałym kontakcie z zakładem w Tuligłowach. Bardzo żałują, że nie ma z nimi dziecka. •