Jakiś zły człowiek zostawił je pośrodku lasu. Mogły paść z głodu, wyziębienia albo stać się pokarmem dla drapieżników. Na szczęście, odnalazł je mieszkaniec podbiłgorajskich Przymiarek. Zabrał szczeniaki do domu, nakarmił, a później znalazł im właścicieli.
Padiaskowie kochają zwierzęta, więc przygarnęli siódemkę znajd, mimo że w domu mają już jednego psa. - Wabi się Szczęściarz. - Żona kupiła go na giełdzie w Sandomierzu. Zapłaciła za niego 200 złotych i tego samego dnia znalazła na ulicy 100-złotowy banknot. Dlatego daliśmy mu takie właśnie imię - opowiada pan Zbigniew.
Nad imionami dla znajd będą się już zastanawiać ich nowi właściciele. Prawie całą siódemkę udało się już rozdać.
- Trzy podzielili między siebie moi bracia, czwartego oddałem dziadkowi, a kolejne sąsiadowi i koledze z pracy. W domu została nam jeszcze maleńka suczka. Jeśli ktoś się po nią zgłosi, chętnie oddam, ale tylko w naprawdę dobre ręce - zapowiada mężczyzna i nie może się nadziwić, jak podli wobec czworonożnych przyjaciół potrafią być ludzie. - Mam nadzieję, że sumienie nie da spokoju temu, kto to zrobił. To wyjątkowo okrutne.
Tymczasem kara dla człowieka, który wywiózł szczenięta do lasu może być znacznie surowsza. - Określają to wyraźnie przepisy ustawy, która zabrania znęcania się nad zwierzętami, a za takie można uznać pozostawienie ich na pewną śmierć i przewiduje karę grzywny, ograniczenia albo nawet pozbawienia wolności do roku - informuje Zbigniew Domiński, powiatowy lekarz weterynarii w Biłgoraju. Przypomina również, że za bezpańskie zwierzęta odpowiedzialne są samorządy. - A w tym konkretnym przypadku gmina, która ma obowiązek opłacić dowóz takich zwierzaków do schroniska.