Na ławie oskarżonych zasiadła czwórka członków zarządu zamojskiej Delii, a pokrzywdzonych jest prawie 700 osób.
- To wszystko trwa już stanowczo zbyt długo - martwi się Andrzej Magdziak, wiceprzewodniczący zamojskiego oddziału "Solidarności” oraz oskarżyciel posiłkowy w tym procesie.
O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Przypomnijmy. Na ławie oskarżonych w zamojskim Sądzie Rejonowym zasiedli Andrzej K. i Marek J., byli prezesi spółki, Michał B., były członek jej zarządu oraz Maria B., były kierownik działu produkcji w zamojskiej szwalni. Prokuratura zarzuca im, że uporczywie i złośliwie naruszali prawa pracownicze zamojskich szwaczek, m.in. nie odprowadzali składek emerytalnych, przekraczali normy pracy i nie płacili wynagrodzeń w terminie. Grozi im za to do 2 lat pozbawienia wolności.
- Ludzie mieli nadzieję, że w sądzie sprawiedliwości stanie się zadość - żali się jedna ze szwaczek. - Na razie jednak niewiele się tam dzieje. Odczuwamy w tym wszystkim jakiś marazm. Nie tego oczekiwałyśmy.
Proces trwa już dwa lata. Odbyło się już kilka rozpraw. Ostatnia… 10 stycznia. - Sąd powołał biegłego do zbadania sytuacji finansowej Delii SA - tłumaczy Magdziak. - I wszystko się ostatnio przeciągnęło. Powoli tracimy już cierpliwość. Nie tylko to nas martwi. Budynki Delii zostały sprzedane i są rozbierane. W jednym z nich znajduje się archiwum z dokumentami pracowników. Nie ma do niego żadnego dostępu. Tymczasem ponad 20 byłych szwaczek chce iść na emerytury. Inne starają się o renty czy zasiłki. Bez dokumentów (np. świadectw pracy - red.) świadczenia będą nawet o połowę niższe! I nic nie można zrobić.
Andrzej Magdziak był w tej sprawie m.in. w zamojskiej Państwowej Inspekcji Pracy. - Okazało się, że dokumentów dostać nie można, bo nie ma osoby upoważnionej, która mogłaby je wydać - mówi wiceprzewodniczący. - Absurd. Sprawa trafiła do prokuratury. Na razie jednak nic to nie zmieniło. Naprawdę z każdej strony napotykamy na opór… Ale się nie poddamy.
To jednak nie koniec kłopotów byłych szefów szwalni. Nadal prowadzone jest drugie śledztwo tzw. gospodarcze dotyczące Delii. Zamojska prokuratura, wspólnie z CBŚ bada m.in. wierzytelności, przelewy i działania prowadzone na szkodę wierzycieli spółki. Jego końca także nie widać.
- Śledztwo jest w toku, ale ta sprawa jest skomplikowana - mówi Marek Grodzki, szef Prokuratury Okręgowej w Zamościu. - Nikomu nie postawiliśmy zarzutów. Nie ma też aktu oskarżenia.