Biegli lekarze sądowi uznali, że ze względu na zły stan zdrowia „Kat Zamojszczyzny” nie może być sądzony
„Prędki” były dowódcą plutonu AK w Pniówku koło Zamościa, ma dziś 84 lata. 6 miesięcy 1946 r. spędził w areszcie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Zamościu. Był przesłuchiwany do utraty przytomności; bity, kopany, porażany prądem, przypalany papierosami. Po latach chciał jedynie spojrzeć swojemu oprawcy w oczy.
Proces Mieczysława W. miał się rozpocząć w lutym tego roku, ale oskarżony się nie stawił. Nie pojawił się w sądzie także w kolejnych terminach, toteż sąd skierował go na komisję lekarską. W poniedziałek – jak powiedziała nam Urszula Zwolak – rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Zamościu, sąd rozważy możliwość bezterminowego zawieszenia postępowania.
– Ta sprawa ciągnie się już 56 lat. Jestem katolikiem i przebaczam. Sam stoję na krawędzi życia. Ale po co był cały ten hałas? Od razu można było to tak załatwić. Od początku byłem na to przygotowany – dodaje Edward Kudyk.