Już tylko kilka dni dzieli maturzystów od egzaminu dojrzałości. Większość z nich poświęca ten czas na powtórki, odpoczynek albo na porządkowanie ściągawek.
W Domu Książki przy ul. Grodzkiej, oprócz opracowań z języka polskiego, z półek schodzą różnego rodzaju repetytoria, powtórki z biologii, historii, a także testy egzaminacyjne na studia. Tutaj również rekordy popularności biją "pigułki”.
Wśród sporej części maturzystów panuje przekonanie, że ściągawka na egzaminie dodaje pewności siebie. Dlatego na kilka dni przed pisemną częścią egzaminu dojrzałości dbają, by w dniu matury nie zbrakło ich w kieszeni. Kserują, sklejają i składają je w harmonijkę. - Maturzyści przynoszą całe reklamówki ściągawek do odbicia - informuje Wacław Bartnik, właściciel zakładu kserograficznego na zamojskiej Starówce.
Najczęściej są to własnoręcznie pisane, wąskie i długie, czasem kilkusetmetrowe, ściągawki. Niektórzy wezmą we wtorek kilka, rekordziści nawet 200 ściąg. - Najlepiej jest mieć starsze rodzeństwo lub znajomych, którzy zmagania maturalne mają już za sobą, bo wtedy harmonijki wystarczy tylko posegregować i włożyć do specjalnie uszytych kieszonek - uważa Ula.
Ściągi można też kupić. Starsi koledzy sprzedają je już od 2 zł za sztukę.
Dyrektorzy szkół bardzo sceptycznie podchodzą do tradycji abiturientów. W Zespole Szkół nr 4 (dawna "budowlanka”) przed maturą dyrekcja ściśle omawia z maturzystami zasady obowiązujące na egzaminie dojrzałości. - Tłumaczymy, że ściąganie formalnie jest zabronione i w ogóle nie powinno mieć miejsca - mówi Lucjan Gnyp, zastępca dyrektora szkoły i zapowiada że uczeń przyłapany na ściąganiu, może liczyć się z tym, że jego egzamin zostanie przerwany.