Grupa zamojskich radnych „Ponad podziałami” rozpoczęła zbiórkę funduszy na budowę pomnika pamięci pomordowanych na Wołyniu. Na razie nie wiadomo jednak, gdzie obelisk miałby stanąć
Jeśli chodzi o prawdę historyczną, nie może być mowy o podziałach partyjnych. Dlatego wspólnie z Adamem Pawlikiem, Adamem Kutyłą, Markiem Kudelą i Martą Pfaifer postanowiliśmy zorganizować się, żeby upamiętnić Polaków pomordowanych na Wołyniu – mówi Rafał Zwolak, radny Rady Miasta Zamość. – Pierwszą wspólną inicjatywą było nadania imienia pomordowanych jednemu z zamojskich rond.
Sprawa ta poróżniła nas jednak z członkami Stowarzyszenia Polaków Pomordowanych na Wołyniu. Ci nalegali, żeby w nazwie padło słowo „ludobójstwo”. My chcieliśmy, żeby nazwę wybrali mieszkańcy miasta, którzy koła tamtego miejsca będą przejeżdżali nawet kilka razy dziennie.
W głosowaniu mieszkańcy osiedli Orzeszkowa i Powiatowa zdecydowali, by rondu nadać mu nazwę „Pamięci Ofiar Zbrodni Wołyńskiej”.
– Ponieważ jednak słowo „ludobójstwo” jest w tym przypadku jak najbardziej adekwatne, postanowiliśmy rozpocząć zbiórkę środków na budowę pomnika, na którego płycie słowo takie zostanie wyryte – zaznacza Zwolak. – Oczywiście o pełnej treści inskrypcji zadecydują członkowie „Stowarzyszenia” z prezes Janiną Kalinowską na czele, czyli osobą, która cało wyszła z tego bestialskiego mordu, a sama straciła całą rodzinę.
– Musimy nazywać rzeczy po imieniu i nie godzić się na łagodzenie stanowiska. Zarówno przyszłym pokoleniom, jak i wszystkim pomordowanym na Wołyniu Polakom, należy się to od nas – podkreśla Janina Kalinowska. – Jeżeli będziemy chować się za ładnymi słówkami, to nie ma sensu w ogóle stawiać żadnego obelisku. Ofiary to osoby, które zmarły w skutek wypadków. Na Wołyniu mieliśmy natomiast do czynienia z ludobójstwem. Byłam świadkiem tego, co się tam działo. Zamordowano tam moją babkę i ciotkę. Sama wyczołgałam się spod ciała zabitej matki i gasiłam palące się na mnie ubranko. Nie szukajmy na nazwanie takich rzeczy łagodnych słów, żeby nikogo nie urazić. Mówmy o tym wprost także po to, by do podobnych tragedii nigdy już nie dochodziło.
Radni „Ponad podziałami” szacują, że pomnik kosztować będzie ponad 100 tys. zł. – Te pieniądze już zbieramy. Mamy kilku pierwszych sponsorów. Szukamy następnych. Osoby, które chciałyby wesprzeć inicjatywę, powinny kontaktować się ze mną na moim profilu na Facebooku lub ze Stowarzyszeniem Polaków Pomordowanych na Wołyniu – tłumaczy radny Zwolak. – Przed nami też jeszcze bardzo ważna sprawa formalna jaką będzie znalezienie miejsca, w którym pomnik mógłby stanąć.
Radni wyślą wkrótce oficjalny list do prezydenta Andrzeja Wnuka z pytaniem o wskazanie miejskich miejsc, w jakich może stanąć pomnik.