Guzka znalazłam 13 lat temu. Dwa tygodnie później wiedziałam już na sto procent, że mam raka. To był szok – wspomina 58-letnia amazonka, jedna z uczestniczek sobotniego „Marszu Życia i Nadziei” w Zamościu.
Przeszła chemioterapię. – Próbowałam się leczyć na własną rękę sokami z buraka i huby. Zabiegi nie przyniosły rezultatu. Trzeba było amputować pierś. – To był kolejny szok – kontynuuje uczestniczka marszu. – Bez wsparcia rodziny i przyjaciół nie wyobrażam sobie powrotu do zdrowia. – Później trafiłam do zamojskiego Stowarzyszenia Kobiet po Mastektomii.
Gdy w 1997 r. zakładano klub, zgłosiło się 17 pań. Dzisiaj działa ich ponad 140. W Polsce na raka piersi choruje rocznie 11 tys. kobiet, z czego 5 tys. umiera. – Wiedza to broń kobiet w walce z rakiem piersi, dlatego gorąco zachęcamy do systematycznych badań, prowadzenia samokontroli – mówi Jolanta Sprawka, prezes Stowarzyszenia Kobiet po Mastektomii w Zamościu. – Dla wczesnego wykrycia raka bardzo ważne znaczenie mają regularne badania palpacyjne i mammografia.
Jak jeszcze można pomagać kobietom? – Należy głośno mówić o raku piersi, a przede wszystkim o tym, że po przebytej chorobie można żyć pełnią życia i cieszyć się każdym dniem – uważa prezes.
Służą temu różne akcje edukacyjno-informacyjne, dzięki którym amazonki próbują zaszczepić wśród zdrowych kobiet nawyk samobadania piersi i prowadzenia systematycznych badań profilaktycznych, a tych, które są po leczeniu raka piersi, uczą, jak radzić sobie z niepełnosprawnością i normalnie funkcjonować w rodzinie i społeczeństwie.
Sobotni marsz poprzedziła konferencja, którą poprowadzili: dr n. med. Ryszard Wierzbicki i lek. med. Maria Mazurek. Potem uczestniczki przemaszerowały ulicami Hetmańskiego Grodu do siedziby Polskiej Orkiestry Włościańskiej im. Karola Namysłowskiego, gdzie przygotowano dla nich przepiękny koncert. •