W 2008 roku Zamość odwiedziło ok. 230 tys. turystów. Przyjeżdżali z różnych stron Polski i świata. To o 5 procent więcej niż rok temu.
Do Zamościa, podobnie jak w 2007 roku chętnie zaglądali mieszkańcy Warszawy, Lublina czy Łodzi. Nie brakowało też m.in. Niemców i Włochów. Turystów przyciągała głównie unikatowa architektura renesansowego miasta.
Wydział Promocji, Kultury i Spraw Społecznych zamojskiego UM przygotował "Program Promocji i Współpracy z Zagranicą”. Wynika z niego, że w ub. roku odwiedziło Zamość ok. 230 tys. osób. To o ok. 5 proc. więcej nić w rekordowym 2007 r.
Są powody do radości, bo w całym kraju ruch turystyczny ostatnio osłabł - m.in. z powodu kryzysu gospodarczego. Instytut Turystyki zarejestrował w 2008 r. tylko ok. 60 mln przyjazdów zagranicznych turystów, czyli o 9 proc. mniej niż rok wcześniej.
Jacek Bełz z wydziału promocji w Zamościu uważa, że niebawem turystów może być jeszcze więcej. - Czekamy na budowę lotniska w Świdniku i przebudowę drogi z Warszawy do Zamościa. Jeśli to się stanie, liczba zagranicznych turystów na pewno wzrośnie.
Według zamojskich urzędników, o tym, że Zamość był chętnie odwiedzany zadecydowała nie tylko uroda Starego Miasta. Wpłynęły na to także liczne akcje promocyjne magistratu.
Miasto przeprowadziło m.in. dwutygodniową kampanię billboardową, która rozsławiała Festiwal Kultury Włoskiej "Arte, Kultura, Musica e…” W największych miastach Polski zawisło 168 wielkich plakatów. Zamość rozsławiały też programy emitowane m.in. w TVN i TVP Polonia. Obejrzeli je widzowie z całego świata.
Co na to wszystko mieszkańcy miasta?
Wojciech Radomski cieszy się z rekordu i ma pomysł na to jak ruch jeszcze bardziej rozkręcić. - Każdy kto do nas przyjedzie coś tutaj zostawia - mówi. - Z tego są korzyści. Warto się jednak zastanowić jak zatrzymać tutaj turystów dłużej niż dzień. Gdy byłem w Niemczech, widziałem tam aquaparki. Ludzie spędzali tam całe dnie. U nas też warto coś takiego zrobić. To byłaby świetna oferta. Wyremontowane zabytki to trochę za mało.
Ale nie wszyscy się cieszą. - Jestem emerytką i z domu się nie ruszam - mówi 76-letnia mieszkanka jednego z osiedli. - Wszystkie moje dzieci i wnuki uciekły do innych miast, za pracą. I teraz oni są w tym mieście turystami. To na pewno ich urzędnicy policzyli.