Żywcem mnie nie weźmiecie – krzyczał do policjantów ukrywający się w zagonie kukurydzy 24-latek. Trzeba było ściągnąć policyjnych negocjatorów. W końcu podejrzewany o dokonanie rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia Arkadiusz R. sam się poddał. Teraz odpowie za to przed sądem.
W sierpniu za ladą sklepu spożywczego w Wierzbie koło Starego Zamościa stał 19-latek. Po południu w sklepie pojawił się 24-letni Arkadiusz R.
Kupił piwo i zainteresował się zaparkowanym pod sklepem volkswagenem golfem nastolatka. Razem oglądali samochód i zamontowany w nim sprzęt grający.
Po tej prezentacji 19-latek wrócił do sklepu, a za nim wkrótce przyszedł Arkadiusz R. i poprosił o wino. Kiedy nastolatek szedł na zaplecze, zostyał zaatakowany. Arkadiusz R. uderzył go butelką w głowę, na następnie zaczął go bić rękami po całym ciele, z gdy upadł nie szczędził kopniaków. Na koniec zabrał z szuflady około 600 złotych utargu, a na zewnątrz uruchomił silnik oglądanego wcześniej golfa.
Poszkodowany wezwał policję, która namierzyła poszukiwany samochód w Majdanie Sitanieckim. Na widok mundurowych kierowca zatrzymał samochód i uciekł w zarośla, a następnie czmychnął w pole kukurydzy.
Nie pomogły dwa strzały ostrzegawcze. – Krzyknął do funkcjonariuszy, żeby do niego nie podchodzili, bo w przeciwnym przypadku skończy ze sobą – opowiadała nam Joanna Kopeć, rzecznik prasowy zamojskiej policji.
W rękach trzymal kawałek szkła. Wezwano negocjatorów, którym po kilkudziesięciu minutach udało się przekonać ściganego do oddania się w ręce stróżów prawa. Zabezpieczono skradziony samochód wraz ukrytą w środku gotówką.
Uspokojony nieco Arkadiusz R. trafił najpierw do szpitala, gdzie opatrzono mu nacięcia na rękach. Stamtąd przewieziono go do policyjnego aresztu. Sąd postanowił go tymczasowo aresztować.
Pokrzywdzonemu 19-latkowi udzielono pomocy medycznej. Na szczęście obrażenia okazały się niegroźne.
Arkadiusz R. to dobry znajomy stróżów prawa. Na początku lutego mężczyzna opuścił zakład karny, gdzie odsiadywał karę pozbawienia wolności m.in. za pobicie.
W maju zabrał należący do rodziców samochód, który następnie rozbił i porzucił. Za swój ostatni "wyczyn” odpowie przed Sądem Rejonowym w Zamościu.