Za to, że nie korzystał z pobocza ma zapłacić grzywnę w wysokości… 50 złotych. – Gdybym zawinił, to bym zapłacił za swoją głupotę nawet 5 tys. złotych, ale gdy potrącił mnie samochód byłem na poboczu – przekonuje pan Krzysztof i zapowiada apelację.
– Na 100 proc. szedłem poboczem i nie wiem, dlaczego sąd przyjął, że było inaczej – żali się 36-latek. – Mógłbym zapłacić 50 zł grzywny i byłoby po sprawie. Nie musiałbym dalej przyjeżdżać z Rzeszowa na rozprawy, ale nie odpuszczę, bo jestem niewinny, a wyrok jest dla mnie krzywdzący.
Przypomnijmy. Do kolizji doszło 23 grudnia 2010 r. ok. godz. 9 w Świerszczowie. Kierowca cinquecento podczas wyprzedzania ciężarówki wpadł w poślizg i prawym bokiem potrącił idącego prawidłową stroną pieszego.
To był pan Krzysztof. Poszkodowany zapamiętał, że po kolizji zatrzymał się przy nim jadący z naprzeciwka samochód osobowy, a podróżująca nim kobieta udzieliła mu pomocy i zadzwoniła po karetkę. Dwa dni spędził w szpitalu. Zarówno on, jak i sprawca kolizji byli trzeźwi.
Za popełnione wykroczenie – wyrokiem nakazowym – sąd ukarał kierowcę grzywną w wysokości 650 zł.
Ale kara nie ominęła też pieszego. Pan Krzysztof w takim samym trybie został skazany na 200 zł grzywny za to, że "nie zastosował się do obowiązku korzystania z pobocza”, czym utrudniał ruch na drodze publicznej kierującemu cinquecento.
– Ale ja znajdowałem się na poboczu, dwa razy wyszedłem tylko na drogę, gdy musiałem ominąć przeszkody – opowiadał nam rzeszowianin, który wyraził sprzeciw, dlatego sprawa była rozpatrywana w normalnym trybie.
Podczas procesu panu Krzysztofowi bardzo zależało na przesłuchaniu kobiety, która udzieliła mu pierwszej pomocy. Ale jej zeznania nie wniosły nic nowego do sprawy: nie była w stanie precyzyjnie podać, czy pieszy znajdował się na jezdni czy na poboczu.
Ma żal do sądu, że nie przydzielono mu obrońcy z urzędu. – Wtedy by mi podpowiedział, żeby być precyzyjnym przy składaniu zeznań, bo ja nie jestem prawnikiem – opowiada nasz rozmówca. – Na początku mówiłem, że szedłem lewą, czyli prawidłową stroną jezdni. Nie doprecyzowałem, że chodziło mi o pobocze, co później wytknął mi sąd.
Wyrok nie jest prawomocny.