Powiesił się przy kolacji, funkcjonariusze nie zawinili. Ale prokuratura będzie to jeszcze sprawdzać
- Powołany do przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego zespół nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości. Załoga była trzeźwa, nie stwierdzono zaniedbań - informuje mjr Ryszard Maleszyk, dyrektor Zakładu Karnego w Zamościu, który przesłał wyniki zakończonego postępowania do Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Lublinie i sądu penitencjarnego.
Na ustalenia Prokuratury Rejonowej w Zamościu, która prowadzi śledztwo dwutorowo: w sprawie targnięcia się aresztanta na życie oraz niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy więzienia, trzeba jeszcze poczekać.
Aresztowania mieszkańca gminy Miączyn, podejrzanego o zastraszanie przemocą świadka, domagała się tomaszowska prokuratura, a tamtejszy sąd przychylił się do jej wniosku. Miesiąc temu Sławomir C. trafił do zamojskiego więzienia przy ul. Okrzei. Dwie godziny później już nie żył.
Powiesił się podczas kolacji w celi przejściowej. Przebywał tam w pojedynkę. Pętlę wykonał z prześcieradła i przymocował do łóżka. Na uratowanie wisielca nie było szans. - Nic nie wskazywało na to, że targnie się na życie.
Nie sprawiał wrażenia człowieka załamanego sytuacją, która go spotkała. Wcześniej przebywał u nas w areszcie, ale został zwolniony - opowiadał po zdarzeniu Ryszard Stępniak, wicedyrektor ZK w Zamościu.
Funkcjonariusze służby więziennej mówią zgodnie, że jeżeli zdeterminowany aresztant czy osadzony planuje rozstać się z życiem, to od tego zamiaru nie odwiedzie go żadna siła.
- Ale często nie chcą popełnić samobójstwa, tylko zwrócić na siebie uwagę - podnosi kpt. Barbara Prus z zespołu prasowego i komunikacji społecznej Centralnego Zarządu Służby Więziennej w Warszawie. - Dlatego podejmują takie próby np. przed wydawaniem posiłków, bo dobrze wiedzą, że ktoś to zauważy.
Ale prawdziwych desperatów nie brakuje. W 2004 roku w polskich więzieniach doszło do 170 prób samobójczych, z czego 30 zakończyło się skutecznie. W zeszłym roku z życiem próbowało rozstać się już 219 aresztantów i osadzonych, odratować nie udało się 36.
- Wszystko zależy od psychiki osadzonych. Niektórych może załamać już sam fakt, że znaleźli się w jednostce penitencjarnej - wskazuje kpt. Prus.