Najpierw zostałem sprzedany wraz z domem, polem i kilkoma kurami, a teraz sąsiad chce mnie wyrzucić pod gołe niebo – żali się 89-letni Stanisław Biszczak z Dziekanowa.
Działkę, na której żyje Biszczak, po wojnie przejął miejscowy PGR, a następnie (w 1957 r.) PKP. To wtedy toromistrz postawił obok zwrotnicy dom, wydzierżawił grunt i osiedlił się tam z rodziną. Na początku lat 90. PGR upadł. Grunty po nim przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Wtedy zaczęły się kłopoty Biszczaka.
– Trzy lata temu mój dom oraz działkę, na której stoi, kupił od agencji jeden z sąsiadów i jego córka – złości się Biszczak. – Jakim prawem? To grunt kolejowy, a ja mam prawo pierwokupu. Chcę go przekazać synom. Od 3 lat próbuję to wyjaśnić. Pisaliśmy w tej sprawie m.in. do zarządu PKP, starosty hrubieszowskiego, AWRSP i gdzie się da. Bez skutku. Wszędzie się nas zbywa. Tymczasem sąsiad mnie nachodzi i karze się wynosić. Dokąd? Ot tak, choćby pod gołe niebo. No rozpacz...
Dariusz Zduńczuk, dyrektor Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Lublinie, zapewnia, że sprawą tzw. działki kolejowej w Dziekanowie zajmuje się cały sztab urzędników. Pisma w tej sprawie od lat krążą od urzędu do urzędu. – To skomplikowana sytuacja – mówi. – Kilka tygodni temu byliśmy pewni, że działka należy do PKP. Pytaliśmy agencję i starostwo w Hrubieszowie na jakiej podstawie ją zbyto. Co się okazało? Wprawdzie w 1957 r. PKP podpisało porozumienie z PGR o jej przejęciu, ale działki nigdy nie kupiliśmy. W PRL własnością nikt się nie przejmował.
Biszczak nadal płaci PKP 36 zł... czynszu na miesiąc. Czy to jest bez znaczenia? – Nasi prawnicy zajmą się sprawą – zapewnia Zduńczuk. – Nic nie jest przesądzone. AWRSP także nie chce nikomu zrobić krzywdy. Sprawa wynikła z nieścisłości w aktach. Może uda się jeszcze dogadać. Zrobimy wszystko, aby pan Biszczak nie stracił dachu nad głową.
Co na to nowi właściciele tzw. działki kolejowej w Dziekanowie? – Grunt nabyliśmy wraz z córką zgodnie z prawem – mówi Tadeusz Kozar z Dziekanowa. – Nie wiedziałem nawet, że tam mieszka pan Biszczak. Nigdy mu nie groziłem i nie wyrzucałem na bruk. Może w tym domu żyć do końca swoich dni. Potem przejmiemy działkę i ją zagospodarujemy.