Zima jest piękna. Tak wyglądał dziś jeden z parterowych domów przy ul. Wojska Polskiego w Zamościu. Przed domem wyrósł tam prawdziwy "płot” z potężnych dachowych sopli. Niektóre z nich mają prawie dwa metry długości. Sięgały z dachu niemal do ziemi.
Wanda Sędłak, przewodnicząca zamojskiego osiedla Powiatowa i miejscowa radna nie jest jednak miłośniczką dachowych sopli.
– Ludzie starają się je usuwać z domów – tłumaczy. – Zwisają jednak czasem w miejscach niedostępnych. Gdyby taki lodowy szpikulec spadł komuś na głowę, mogłoby dojść do tragedii. Dlatego trzeba uważać i patrzeć co mamy nad głowami.