Dokładnie 100 tys. złotych zadośćuczynienia mają solidarnie wypłacić 24-latkowi szpital z Tomaszowa i PZU. To pieniądze za zaniedbanie, jakiego dopuścił się zdaniem sądu Tomasz P., lekarz, b. szef lubelskiego NFZ i polityk PO, obecnie członek Zarządu Województwa.
Wszystko zaczęło się we wrześniu 2003 roku. 17-letni wówczas tomaszowianin zgłosił się z rodzicami na izbę przyjęć. Chłopak skarżył się na ból w okolicach podbrzusza. Lekarz dyżurny, którym był Tomasz P., stwierdził ostre zapalenie jądra. Zalecił stosowanie antybiotyku oraz leku przeciwbólowego, a następnie kazał pacjentowi zgłosić się do szpitala na drugi dzień.
Po wykonaniu nazajutrz badań USG, Tomasz P. stwierdził, że leczenie przebiega prawidłowo, po czym odesłał pacjenta do domu. Ból jednak nie ustępował. Po tygodniu nastolatek zgłosił się na wizytę do urologa, który rozpoznał skręcenie jądra i natychmiast skierował pacjenta do zamojskiego szpitala "papieskiego”, gdzie z powodu martwicy usunięto mu jądro.
24-letni dziś mężczyzna obwinił Tomasza P. o popełnienie błędu diagnostycznego i zastosowanie złego leczenia. Przed sądem domagał się z powództwa cywilnego 150 tys. złotych zadośćuczynienia.
Szpital w Tomaszowie roszczeń nie uznał
Pacjent wstydził się specjalistycznych badań i wbrew sugestii dr Tomasza P. odmówił pozostania w szpitalu na obserwacji.
Sąd uznał jednak, że szpital ponosi odpowiedzialność za kalectwo, bo lekarz dopuścił się zaniedbania (nieprawidłowo przeprowadził wywiad z pacjentem i nie zlecili wykonania dodatkowych badań), po czym nakazał placówce i ubezpieczającemu ją zakładowi wypłacić solidarnie 100 tys. złotych.
Podkreślono, że całą sytuacja odbiła się niekorzystnie na zdrowiu psychicznym pacjenta i będzie miała negatywny wpływ na jego życie intymne.
– Współczujemy pacjentowi i jeżeli zapadnie prawomocny wyrok, nie będzie dyskusji, tylko trzeba będzie wypłacić zadośćuczynienie – mówi dyrektor tomaszowskiego szpitala. Dodaje, że dojdzie do tego bez uszczerbku na finansach placówki, która jest ubezpieczona na wypadek tego typu zdarzeń.
Tomasz P. nie chciał niczego komentować. – Nie wypada mi wypowiadać się na ten temat – powiedział nam chirurg.