Poszukiwania uczestników walk pod Osuchami Gminny Ośrodek Kultury w Łukowej prowadził kilka miesięcy. Udało się odnaleźć 24 wiarusów.
- Przez wiele lat po wojnie zwykli żołnierze, walczący pod Osuchami byli w cieniu - mówi 84-letni Marian Witkowski, były partyzant z oddziału "Wira”. - Nie dla nas były awanse, odznaczenia i honory. A przecież krwawe walki w biłgorajskich lasach nie miały sobie równych. I przeżyła nas garstka. Mnie udało się wyrwać śmierci cudem.
- Pod Osuchami poszliśmy na 30 tysięcy szkopów, jak na paradę i ta brawura ich zupełnie zaskoczyła - dodaje Jan Buczek z Józefowa. - Szliśmy wprost na lufy armat. Jednak żyjemy i nadal możemy dać świadectwo tamtych czasów. Za kolegów.
Bohaterstwo partyzantów pod Osuchami jest już legendarne. Musieli stawić opór trzem dywizjom niemieckiej piechoty (bitwa rozpoczęła się 10 czerwca 1944 r.). Otoczono ich w Lasach Janowskich. Po zaciętych walkach przedostali się do Puszczy Solskiej. W nocy z 24 na 25 czerwca partyzanci pod dowództwem Konrada Bartoszewskiego "Wira” postanowili przebić się w okolicach Osuch.
- Zebraliśmy historie życia partyzantów, do których udało się dotrzeć, wzbogacone o ich powojenne losy - mówi Wiesława Kubów, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Łukowej. - Zostaną wydane i będzie je można kupić podczas obchodów rocznicy.
Byłym partyzantom AK i BCh będą także wręczone medale przyznane przez prezydenta RP. Uroczystość rozpocznie się o godz. 9. - W ub. roku na obchody przybyło ponad 3 tys. osób - mówi Wiesława Kubów. - Teraz może ich być jeszcze więcej. To ostatnia chwila, kiedy można porozmawiać z byłymi partyzantami spod Osuch. Średnia ich wieku wynosi już 85 lat.