Zamojski Szpital Niepubliczny wyszedł na prostą. Od kiedy przekształcił się w spółkę, notuje nawet nadwyżki finansowe.
- Szpital ma przede wszystkim dobrego zarządzającego, który dużo wymaga od pracowników, ale również od siebie. I to jest część sukcesu - mówi Jolanta Panas, wiceprzewodnicząca NSZZ "Solidarność”.
Krzysztof Tuczapski, bo o nim mowa, po przekształceniu szpitala, został powołany na prezesa zarządu. Od tej pory w placówce zaczęto myśleć "po menedżersku”. - Pracownicy czują, że przyszłość szpitala, zależy od ich pracy. Każdy z nich jest trybikiem, który musi działać zgodnie z innymi trybikami - mówi Tuczapski. - Tak samo jest ważny portier jak i lekarz - dodaje.
Po przekształceniu szpitala w spółkę z pięciuset "starych” pracowników nowe umowy dostało około 330. - Najważniejsze były kwalifikacje - tłumaczy Tuczapski.
23 mln zł długu, groźba zwolnień, odmowy dostarczania leków - tak wyglądał "stary szpital”. Dzisiaj placówka notuje nadwyżkę finansową, którą przeznacza na doposażenie czy ulepszanie placówki. - Przez dwa lata na remonty wydaliśmy już 1 mln zł. I cały czas myślimy o nowych inwestycjach - informuje Mariusz Paszko, dyr. ds. Administracyjno-Ekonomicznych.
Wraz z poprawą warunków pracy, wzrosły też płace. Choć pracownicy szpitala przyznają, że ich zarobki nie mogą się jeszcze równać z pensjami w szpitalu "papieskim”. - Ale przynajmniej wynagrodzenie dostajemy na czas - stwierdza Ewa Woźnica, pielęgniarka oddziałowa z oddziału pulmonologii.
- Od 2005 roku zarobki wzrastały kilka razy. A jeśli dalej będziemy podążać w wyznaczonym kierunku, to na pewno nie będą to ostatnie podwyżki - obiecuje dyrektor.
Dobra kondycja placówki została dostrzeżona przez kapitułę Konkursu Sukces Roku 2007 w Ochronie Zdrowia - Liderzy Medycyny. Krzysztof Tuczapski został wyróżniony przez nią tytułem Menedżera Roku.