Położenie metra kwadratowego chodnika to koszt grubo przekraczający 150 zł. Ludzie dopominają się o nie, gminy inwestują, ale kiedy świeżo położona kostka zaczyna porastać trawą, nikomu to nie przeszkadza.
- Budujemy wiele odcinków wspólnie z gminami. W tym roku np. w Wysokiem pod Zamościem, w Krzaku, Stawie Noakowskim, Panasówce, Obszy, Ciotuszy Starej itd. - tłumaczy Andrzej Gwozda, zastępca kierownika zamojskiego oddziału Zarządu Dróg Wojewódzkich. Przypomina jednak, że istnieje ustawa o utrzymaniu porządku i czystości w gminie, która jednoznacznie mówi, że za czystość na chodniku przez okrągły rok odpowiada właściciel przylegającej posesji.
Tymczasem zaczynają już zarastać nowe chodniki w Żdanowie i Żdanówku, na trasie Zamość-Hrubieszów i w wielu innych miejscowościach regionu. W samym Zamościu zielenią się pobocza przy ul. Orląt Lwowskich czy Lipskiej od strony Starego Miasta. - My odpowiadamy tylko za stan techniczny chodników w granicach miasta - twierdzi Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich. A trawa sobie rośnie. Przy Lipskiej, właścicielami posesji są osoby prywatne, ale jest tam także przystanek MZK. Podobnie zresztą, jak nieco dalej na Zamczyskach, przed zjazdem w ul. Źródlaną. Kto powinien usuwać trawę z chodników w rejonie zatok przystankowych? Nikt nie potrafi odpowiedzieć.
Ile pieniędzy się w ten sposób marnuje? Trudno określić. Koszt budowy chodnika jest w każdej gminie inny. - Za nasz o długości 408 i szerokości 1,5 metra zapłacimy 109 tys. zł brutto - informuje Edward Kwiatkowski, sekretarz gminy Obsza. Wychodzi zatem dokładnie 178 zł za metr kwadratowy.
Dlaczego nikt nie egzekwuje, by tak inwestowanych pieniędzy nie porastała trawa? - To jest mocno niepolityczne, by np. wysyłać Straż Miejską z upomnieniami do ludzi, aby u siebie posprzątali - uważa Gwozda.