W Tarnogrodzie i okolicy niespecjalnie boją się zakręcenia przez Rosjan gazowych kurków. Mają własną kopalnię dobrej jakości surowca.
- Gdyby ta kopalnia należała do rolników, żylibyśmy jak szejkowie - marzy jeden z mieszkańców Woli Różanieckiej. - Ale tak nie jest, chociaż gaz ciągną spod naszych pól… Tyle że Ruscy nam nie straszni. Może sobie Putin grozić,
a u nas w domach będzie ciepło i… gorąca zupa. - Mamy niby ten gaz, ale wcale nam to jakoś tanio nie wychodzi - tłumaczy tymczasem Karol Świtała, inny mieszkaniec tej wsi. - Dlatego wolimy ogrzewać domy drewnem.
Otwarcie nowoczesnej i zautomatyzowanej kopalni "Tarnogród” odbyło się w połowie ub. roku. Jej budowa trwała 2 lata. Wykonano i wyposażono 6 otworów wiertniczych oraz wybudowano m.in. sieć gazociągową. Ta inwestycja PGNiG SA pochłonęła aż 26 mln zł. Teraz spółka eksploatuje gaz z okolic Tarnogrodu i Woli Różanieckiej. Jest dobrej jakości, a jego złoża szacowane są na 450 mln metrów sześciennych. To wystarczy na
20-letnią eksploatację. - Mamy specjalne taryfy, dlatego gaz jest u nas o 20 proc. tańszy niż w innych gminach - mówi Eugeniusz Stróż, burmistrz Tarnogrodu.
- PGNiG płaci też wysokie podatki i opłaty eksploatacyjne. Czy boimy się kryzysu? Nasz gaz jest odprowadzany do ogólnopolskiej sieci. Gdy w kraju będzie niedobór, dotknie on też Tarnogród. Kurków nie przykręcimy.
- Jednak już się wyczerpały. Nasza kopalnia wydobywa gaz tylko na potrzeby jednego biznesmena. - Odwierty są prowadzone u nas w 3 miejscowościach - tłumaczy jeden z urzędników gminy Mełgiew. - To wszystko idzie rurami nie wiadomo gdzie. Nie mamy z tego wielkich korzyści.