Pod Hrubieszowem potrącił go samochód. Choć sprawca kolizji dostał grzywnę, to sąd chce ukarać również pieszego. Bo nie korzystał z pobocza. – Może fakt, że jednak szedłem poboczem potwierdzi kobieta, która udzieliła mi pierwszej pomocy i zadzwoniła po karetkę – wierzy obwiniony. Sąd do tej pory nie ustalił jej danych.
Przypomnijmy. Pan Krzysztof przyjechał z żoną na święta do teściów mieszkających pod Hrubieszowem.
Do kolizji doszło 23 grudnia ub. roku ok. godz. 9 w Świerszczowie. Kierujący cinquecento 68-latek podczas wyprzedzania ciężarówki wpadł w poślizg i prawym bokiem potrącił idącego prawidłową stroną jezdni 35-latka.
Pan Krzysztof zapamiętał, że po kolizji zatrzymał się przy nim jadący z naprzeciwka samochód osobowy, a podróżująca nim kobieta udzieliła mu pomocy i zadzwoniła po karetkę. Nasz rozmówca dwa dni spędził w szpitalu. Zarówno on, jak i sprawca kolizji byli trzeźwi.
Za popełnione wykroczenie – wyrokiem nakazowym – sąd ukarał kierowcę cinquecento grzywną w wysokości 650 zł. Ale kara nie ominęła też pieszego. Pan Krzysztof w takim samym trybie został skazany na 200 zł grzywny za to, że "nie zastosował się do obowiązku korzystania z pobocza”, czym utrudniał ruch na drodze publicznej kierującemu cinquecento.
Świadkami byli m.in. sprawca kolizji i jego żona. 68-latek zeznał, że musiał gwałtownie zahamować, bo podczas wyprzedzania ciężarówki zauważył pieszego.
– Ale do kolizji doszło rano, przy dobrej widoczności, jak ten pan mógł mnie wcześniej nie zauważyć? – podnosi pan Krzysztof. – Znajdowałem się na poboczu, dwa razy wyszedłem tylko na drogę, gdy musiałem ominąć przeszkody.
Kierowca – jak sugeruje 35-latek – przeliczył swoje siły i kiedy podczas wyprzedzania ciężarówki zauważył jadący z naprzeciwka samochód zaczął gwałtownie hamować, a że jechał na letnich oponach, wpadł w poślizg.
– Do tej pory odczuwam skutki potrącenia: drętwieje mi ręka, boję się przechodzić obok samochodów, a sąd chce mnie ukarać, choć jestem niewinny – nie kryje rozżalenia pan Krzysztof. – Dlaczego sąd nie przesłuchał do tej pory pani, która udzieliła mi pomocy?
Prezes Sądu Rejonowego w Hrubieszowie przyznaje, że do tej pory nie ustalono personaliów kobiety. – Ale z urzędu podejmiemy kroki celem ustalenia danych osoby, która telefonowała na pogotowie – zapewnia Andrzej Lachowski.
W obecnych czasach nie powinno być z tym problemu. Prezes nie przesądza, czy zeznania świadka mogą zmienić bieg sprawy. – Ważne, by znaleźć tę osobę – zapewnia pan Krzysztof. – Mnie nikt nie udostępni danych osobowych tej pani, ale sąd nie powinien mieć z tym problemów.
My swoją drogą prosimy świadka kolizji o kontakt z policją albo autorem tego materiału.