Pot, brud, połamane paznokcie. Ktoś mógłby powiedzieć: zbyt trudne warunki dla tak delikatnych istot, jakimi są kobiety.
- Dzięki piłce trzymam formę ponad normę - zapewnia Anna Dudzińska, zawodniczka Uczniowskiego Kubu Sportowego Zenit Żdanów. - Jeszcze trochę treningu i chłopcy będą się bali stanąć z nami w szranki - dodają jej koleżanki z drużyny.
- Faktycznie, dziewczyny bardzo chętnie uprawiają sport, w tym także piłkę nożną - mówi Tadeusz Nowakowski, trener UKS Pirania Miączyn, zespołu, który wczoraj bronił tytułu. - One mają charyzmę, nie poddają się tak łatwo jak chłopcy w ich wieku, przez co mogą więcej osiągnąć na boisku. Są waleczniejsze. Tak jak moje dziewczyny - dorzuca z dumą trener.
Żywym dowodem na to jest Jolanta Mamut, napastniczka MKS Roch Krasnobród - Gdy widzę w telewizji polską reprezentację, to aż krzyczę ze złości, jak im coś nie wychodzi. Mam wtedy ochotę wbiec na boisko, żeby im pomóc - mówi młoda piłkarka, zaciskając pięści.
Ale o agresji wobec przeciwniczek z boiska nie ma mowy. - Owszem, rywalizacja być musi i jest, ale wyłącznie fair play - zaznacza Marta Mielniczek, trenerka drużyny z Krasnobrodu. Tymczasem... sędzia odgwizduje faul. - Takie przypadki można policzyć na palcach jednej ręki. Roboty dużo nie mam. Dziewczyny grają bardzo czysto i spokojnie, co nie znaczy statycznie - tłumaczy Zbigniew Szymala, główny sędzia wczorajszych mistrzostw. - Do przodu...! Nie daj, nie daj...! - krzyczy trener Nowakowski. I w końcu...
Gooooooooool! Jego podopieczne strzeliły czwartą bramkę, na zejście do szatni. Przerwa. Dziewczyny z wypiekami na twarzy schodzą z boiska. - Nie oddamy już zwycięstwa - krzyczą piłkarki z Miączyna. I miały rację. Są mistrzyniami powiatu zamojskiego. Drugie miejsce wywalczyły piłkarki z Krasnobrodu, trzecie drużyna Orzeł Stary Zamość, a czwarte żdanowski Zenit.