Szczebrzeszyńskie składowisko odpadów tkwi w sercu parku krajobrazowego, jest przepełnione i nie spełnia norm. Ma tylko jeden atut: jest tanie. Do końca roku ma jednak zostać zamknięte. Szkopuł w tym, że nie ma pomysłu, co wtedy robić ze śmieciami.
Wysypisko odpadów w Szczebrzeszynie jest już przepełnione. Wożone są tam odpady z całej gminy. Musi być do końca roku zamknięte, a to przyprawia o zawrót głowy samorządowców.
- Plan był prosty - tłumaczył na czwartkowej sesji Jerzy Banaszkiewicz, zastępca burmistrza Szczebrzeszyna. - Po zamknięciu naszego wysypiska mieliśmy wozić nasze śmieci do zakładu przerobu odpadów, który miał powstać w pobliżu Zamościa (w Dębowcu - red.). Ale nie wybudowano go i mamy kłopot. Zamojski Zakład Gospodarki Komunalnej nie chce od nas brać odpadów.
- Nasze wysypisko zostało częściowo zrekultywowane i można je nadal użytkować. Wystąpimy do wojewody o przedłużenie terminu. Zamkniemy składowisko, gdy znajdziemy nową lokalizację - pociesza jednak Marian Mazur, burmistrz Szczebrzeszyna.
Własny, choć dużo bardziej kosztowny, sposób na zagospodarowanie śmieci znalazł Zwierzyniec. Miasto jest obsługiwane przez Biłgorajski Zakład Gospodarki Komunalnej. - Oni mają nowoczesne, spełniające unijne normy, składowisko - tłumaczy Jan Skiba, burmistrz Zwierzyńca, który kilka lat temu zrezygnował z wożenia nieczystości do Szczebrzeszyna. - Nasze śmieci jeżdżą codziennie do Biłgoraja 25 kilometrów. Za transport 110-litrowego pojemnika trzeba płacić 12 zł (w Szczebrzeszynie kosztuje to ok. 6 zł - red.). Mieszkańcy musza się na to godzić, bo to jest ekologiczne.
Okazuje się, że wśród mieszkańców Szczebrzeszyna też są zwolennicy nowych rozwiązań. - Bo głupio wozić śmieci do parku krajobrazowego - tłumaczy 40-latek.