Dwóch rannych żołnierzy, którzy wpadli w poniedziałek w zasadzkę talibów w prowincji Ghazni w Afganistanie, pochodzi z Zamojszczyzny. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Oficer i szeregowy z hrubieszowskiej jednostki z zasadzki wyszli z lekkimi ranami postrzałowymi. – Jeden został w kampusie, jego kolegę odwieziono do szpitala w Bagram – informuje mjr Mirosław Ochyra, oficer prasowy Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych w Warszawie.
– Pierwszy ma za sobą 9 lat służby i po raz drugi wyjechał na misję. Drugi jest w wojsku od 3 lat i to jego pierwszy taki wyjazd – dodaje major Jerzy Baj, oficer prasowy dowódcy 2. Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego. – W poniedziałek powiadomiliśmy ich rodziny o zdarzeniu i otoczyliśmy najbliższych pomocą psychologiczną.
Obaj żołnierze służą w Afganistanie od kilku miesięcy. – Są świetnie przygotowani do wykonywania zadań bojowych pod każdym względem – mówi Baj. – Do wyjazdu na misję stabilizacyjną zgłosili się na ochotnika.
W walce zginął jeden polski żołnierz, którego ciało zostało odnalezione wczoraj po nocnych poszukiwaniach. Kpt. Daniel Ambroziński miał 32 lata. Zostawił żonę i córkę. Po szkole oficerskiej trafił do Zamościa, gdzie służył kilka lat. – Rewelacyjny chłopak, wysportowany. Żołnierze bardzo go lubili – wspomina Marek Kwiecień, były oficer prasowy zamojskiej jednostki.
Do nieszczęścia doszło w afgańskich górach w poniedziałek o godzinie 5.30 polskiego czasu. Grupa 100 polskich i afgańskich żołnierzy została ostrzelana przez talibów.
(LEW)