Prokuratorzy mają już wstępne wyniki sekcji zwłok 36-letniej kobiety i 44-letniego mężczyzny znalezionych pod koniec września w mieszkaniu przy ul. Orzeszkowej w Zamościu. Potwierdzają one wersję o tzw. rozszerzonym samobójstwie, czyli zabójstwie połączonym z samobójstwem.
28 września przed godz. 18 na policję zadzwonili mieszkańcy bloku zaniepokojeni odgłosami awantury dobiegającymi z jednego z mieszkań. Gdy mundurowi przyjechali na miejsce okazało się, że drzwi są zamknięte od wewnątrz. Po ich wywarzeniu znaleziono tam ciało 44-latka. Jego 36-letnia konkubina zmarła po przewiezieniu do szpitala.
– Na miejscu zbrodni znaleziono narzędzia przypominające maczetę i bagnet. Biegły sądowy uznał, że najprawdopodobniej to one były narzędziem zbrodni – relacjonował Bartosz Wójcik, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Potwierdziły to ustalenia lekarzy z Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie, którzy przeprowadzili sekcję zwłok pary.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci kobiety, która miała wiele ran rąbanych okolicy barku i szyi była rozległa rana prawej strony głowy, policzka i szyi, która uszkodziła duże naczynia krwionośne i w konsekwencji doprowadziła do wykrwawienia. Mężczyzna, który także miał rany rąbane głowy wyglądające tak, jakby sam je sobie zadał. Zginął od zadanej samemu sobie rany kłutej w serce.
Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Zamościu badają jeszcze tę sprawę i jej motywy. Wiadomo, że pochodząca z Zamościa para wychowywała kilkuletniego syna. Kilka tygodni przed tragedią kobieta postanowiła się jednak wyprowadzić ze wspólnego mieszkania. Zamieszkała w kawalerce, w której doszło do zbrodni. Jej były partner zanim zadał jej śmiertelne ciosy skrępował jej ręce kajdankami i taśmą klejącą.