Obraz nędzy i rozpaczy – to powszechna opinia o Nowym Mieście. Radni i mieszkańcy wielokrotnie apelowali o remonty. To przyniosło to skutek. Magistrat zamierza wydać na rewitalizację tej dzielnicy 12,5 mln zł. Odremontowane zostaną dwie kwarty rynku, kilka ulic oraz przedszkole i przyległy plac.
Póki co, Nowe Miasto jest paskudne. Słynie z odbywających się tutaj w każdy czwartek targowisk. Na rynek zjeżdżają tłumy.
Można tutaj kupić tanią odzież, gołębie, gumiaki, maści na boleści oraz m.in. papierosy… bez akcyzy i czego dusza zapragnie. W sumie całość wygląda jak ogromna buda jarmarczna.
Poza tym, mieszkańcy dzielnicy nie czują się też bezpiecznie.
– Kręci się tutaj mnóstwo złodziejaszków i chuliganów – żali się lokatorka jednej z kamienic. – Patrzą tylko kogo złupić. – Przydałyby się porządne zadaszenia – dorzuca pani Danuta z Zamościa, która dzisiaj handlowała tam miodem. – Bo siedzimy na chodniku, przy samej ulicy. Gdy pada, musimy stąd uciekać.
O potrzebie remontów i zmiana wielokrotnie mówili na sesjach radny Wiesław Nowakowski i Ireneusz Godzisz. Bez skutku. Jednak na ostatniej spotkała ich… niespodzianka.
– Na remonty wydamy 12,5 mln zł – zakomunikował wiceprezydent Kossowski. – Staramy się, aby projekt wpisano na listę kluczową województwa. Wtedy byłby dofinansowany ze środków RPO w trybie pozakonkursowym. To się powinno udać. I to jeszcze w tym roku. Wtedy ruszą poważne remonty (patrz niżej – red.).
Marian Żołyniak z Zamościa handluje na Nowym Mieście obuwiem i m.in. narzędziami rolniczymi.
– W Zamościu jestem co czwartek, w inne dni tygodnia jeżdżę na wiejskie targowiska – tłumaczy. – W sumie jakoś się wiąże koniec z końcem. Gdyby zamojski bazar został zlikwidowany, dla mojej rodziny byłaby to tragedia.
W podobnej sytuacji są dziesiątki kupców. Co się z nimi stanie?
– Nie muszą się obawiać – zapewnia wiceprezydent. – Robimy kolejne kwarty, a nie cały rynek. Stragany będą się przemieszczać. Targowisko będzie uporządkowane, ale nikt miejsca pracy nie straci.