Czasu było niewiele, a termin już minął.
Nowelizacja ustawy, dzięki której, mieszkania lokatorskie można było wykupić od spółdzielni "za grosze” weszła w życie 31 lipca br. Lokatorzy, którzy chcieli mieć swoje cztery kąty na własność zaczęli masowo składać swoje wnioski.
Witold Jurgiel, mieszkaniec jednego z bloków należących do zamojskiej SM im. Waleriana Łukasińskiego ustawił się w kolejce już pierwszego dnia. - Bo u nas niby specjalnych zatorów nie było, ale wolałem dmuchać na zimne i mieć sprawę z głowy - tłumaczy. - Jakiś czas temu dostałem już papier o uzgodnienie formy wykupu. Teraz mogę spać spokojnie. Czekam tylko aż moje mieszkanie już formalnie stanie się moją własnością.
Powodów do obaw nie ma także 600 innych osób, które w tej spółdzielni miały mieszkania lokatorskie. - Wszystkie kwestie związane z prawem do gruntów mamy już załatwione - zapewnia prezes Jerzy Nizioł. - Na dzień dzisiejszy większość złożonych u nas wniosków przekazaliśmy już notariuszom. Aby wyrobić się w wyznaczonym terminie zatrudniliśmy dwóch dodatkowych.
Spółdzielnie musiały się spieszyć, bo za jakiekolwiek opóźnienia grożą im sankcje. Np. w razie uchylania się od zawarcia aktu notarialnego przekształcającego spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu w odrębną własność, zarządom grozi grzywna, a nawet kara więzienia. - Nie przewiduję skarg, bo wszyscy nasi lokatorzy są na bieżąco informowani o postępach w rozpatrywaniu wniosków - zapewnia Nizioł.
Jeszcze więcej do zrobienia miała druga zamojska spółdzielnia im. Jana Zamoyskiego, do której spłynęło aż 1700 wniosków. - Łatwo nie było, bo trzy miesiące na tak dużą liczbę formalności, to niewiele, zwłaszcza, że każda kancelaria notarialna ma jakąś określoną przepustowość - przyznaje prezes Waldemar Władyga. Ale i w "Zamoyskim” problemów z wykupem mieszkań nie ma. - Kwestie własności gruntów rozwiązywaliśmy sukcesywnie w ciągu ostatnich lat. Aby sprostać terminom po wejściu w życie ustawy, wynajęliśmy dwie dodatkowe kancelarie. Pracują cztery dni w tygodniu. Jednakże trudno zrealizować więcej niż 16 wniosków dziennie - informuje Władyga.
Ile to kosztuje
Mimo, że czasu nie było wiele, zamojskie spółdzielnie uporały się z lawiną wniosków. Lokatorskie mieszkania już wkrótce będą własnością ich lokatorów.