W ciągu czterech lat niemal wyeliminowano wściekliznę wśród lisów. Zwiększyła się jednak ich populacja. Dlatego w tym roku rudy drapieżnik porządnie dał się we znaki rolnikom.
Rudzielec panoszył się do żniw. – Gdy na polach zrobiło się pusto, wyniósł się do lasu. Ale za rok będzie to samo – przypuszcza sołtys.
I raczej się nie myli. Trwają właśnie przygotowania do jesiennej akcji szczepienia lisów. Rozpocznie się ona 10 października i potrwa 4–5 dni. Na każdy kilometr kwadratowy powierzchni trafi 35 dawek tego antidotum; w sumie zrzuconych zostanie ponad 791 tys. kostek wielkości pudełka zapałek o charakterystycznym rybim zapachu. Szczepionka zapobiega wściekliźnie, ale przy okazji sprawia, że uodpornione na chorobę zwierzęta rozmnażają się jak króliki. – Rzeczywiście wszędzie jest ich pełno – przyznaje Marian Kudełka, nadleśniczy Nadleśnictwa Józefów. – Przetrzebiły poważnie stada bażantów i kuropatw, atakują zające i głuszce.
Tych ostatnich jest i tak mało (głuszce wpisane są do Czerwonej Księgi Gatunków Ginących). Co robić?
– Jedynym rozwiązaniem jest kontrolowany odstrzał lisów – wyjaśnia Waldemar Michałojć, wojewódzki inspektor ds. zdrowia i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt.
Myśliwy strzela i mu za to płacą. 25 zł za każdego odstrzelonego rudzielca – w ramach badań w kierunku immunizacji – oferują powiatowe inspektoraty weterynarii. Więcej otrzymują myśliwi z okolic Józefowa. W ramach środków przekazanych z EkoFunduszu na utrzymanie głuszca, tamtejsze nadleśnictwo płaci za ubitego rudzielca 60 zł (brutto).
Na całej Lubelszczyźnie przeznaczono w tym roku do odstrzału 1.806 lisów. Do tej pory ubito ok. 1 tys. sztuk. – Od dwóch lat zamiast na zające i kuropatwy, polujemy na lisy – mówi Waldemar Żelazko, prezes Koła Łowieckiego nr 28 „Rogacz” w Józefowie. – Tak dobrały się do zwierzyny drobnej, że w tej chwili musimy pozyskiwać zające z innych rejonów kraju i wypuszczać je u siebie.
To może zaprzestać szczepień? – Jako myśliwy byłbym za tym, ale z drugiej strony akcja przynosi bardzo dobre wyniki w zwalczaniu wścieklizny – mówi Żelazko. – A trzeba pamiętać, że wścieklizna jest chorobą niebezpieczną szczególnie dla ludzi – przypomina dr Michałojć. – Akcja będzie kontynuowana.
Pierwsze szczepienia lisów przeprowadzono na naszym terenie w kwietniu 2002 roku. Od tamtego czasu powtarza się je regularnie co pół roku. Jednorazowa akcja kosztuje około 1,2 mln zł. Wprowadzenie szczepień spowodowało znaczny spadek liczby zachorowań na wściekliznę. O ile przed szczepieniami odnotowywano na terenie województwa ponad 550 przypadków wścieklizny, to w tym roku tylko dwa – u lisa i kuny. •