Policja zwraca uwagę władzom gminy, że na miejscu protestu dochodzi do łamania prawa. Wójt odpowiada, że niewiele może z tym zrobić. Z kolei uczestnicy pikiety apelują o wsparcie.
– Wczoraj wójt wezwał nas na rozmowę i powiedział, że wywierane są a niego naciski, by zlikwidować blokadę – mówi Emil Jabłoński, sołtys Żurawlowa. – Dostał pismo z policji, w którym oskarża się nas o powodowanie zagrożenia. Wspomina się też o 87 zarzutach postawionych protestującym.
Uczestnicy akcji utrzymują, że nie popełnili żadnych wykroczeń. – Protestujemy na prywatnym polu. Po prostu ktoś chce rękami wójta załatwić sprawę – dodaje Jabłoński.
Pismo do Tadeusza Goździejewskiego, wójta gminy Grabowiec, skierował szef zamojskiej policji.
Mundurowi zapewniają jednak, że nie jest to próba nacisku. – To jedynie informacja o tym, co dzieje się na miejscu – mówi Joanna Kopeć, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. – W związku z konfliktową sytuacją popełniono kilkadziesiąt wykroczeń. Tymczasem zgodnie z przepisami, do zadań własnych gminy należą sprawy porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli.
– To policja ma utrzymywać porządek. Ja sam nie mam do tego odpowiednich instrumentów – ripostuje wójt Goździejewski. Wysłał już do komendanta stosowne pismo. Gmina czeka też na reakcję marszałka województwa – w sobotę Krzysztof Hetman odwiedził protestujących.
– Przedstawili oni poważne zastrzeżenia wobec działalności firmy Chevron – twierdzi Goździejewski. – Marszałek obiecał, ze zapozna się z dokumentami i zajmie stanowisko.
Tymczasem protestujący apelują w Internecie o pomoc w akcji. Liczą na wsparcie w prowadzeniu blokady. W ostatnich dniach do mieszkańców Żurawlowa dołączyli m.in. przeciwnicy „łupków” z Lublina i Wadowic.