Kilkuletni chłopiec z Rosji znalazł w Dorohusku swojego genetycznego bliźniaka. To nauczycielka, która właśnie oddała szpik choremu dziecku. – Zawsze się ma nadzieję, że telefon nie zadzwoni, bo bliźniak jest zdrowy – mówi Agata Radzięciak, która bardzo zachęca do rejestracji w bazie Fundacji DKMS.
– Czuję się rewelacyjnie. Zarówno pod względem zdrowotnym i jak ktoś, kto ma świadomość, że zrobił coś słusznego i dobrego. Ale to nie ja jestem bohaterem, to mój genetyczny bliźniak, który walczy. Mnie to nic nie kosztowało, niczego mi nie ubyło. Wyobrażam sobie tragedię rodzinną, jaką jest choroba dziecka. To tam w Rosji jest bohater. Wiem o nim tylko tyle, że jest małym chłopcem w przedziale wieku 1-6 lat – mówi Agata Radzięciak z Dorohuska, dawczyni komórek macierzystych.
Zaczęło się na dożynkach
Przeszczep szpiku kostnego jest jedną z najważniejszych metod leczenia chorób nowotworowych krwi i odtworzenia układu krwiotwórczego biorcy. A historia zaczęła się sześć lat temu, na gminnych dożynkach.
– Było stoisko Fundacji DKMS, gdzie chętni mogli się zarejestrować w bazie dawców szpiku. Teraz wiem, że oprócz mnie zrobiło to wówczas jeszcze 13 innych osób. Przez te wszystkie lata nic się nie działo, aż do lipca. Wówczas, tu na miejscu miałam pierwsze badania, potem kolejne już w Warszawie. Chodziło o ustalenie zgodności grupy krwi, potwierdzenie zgodności genetycznej i szczegółowe sprawdzenie stanu mojego zdrowia. W sumie trwało to trzy miesiące – wspomina pani Agata, która jest już po zabiegu pobrania szpiku z talerza biodrowego.
To jedna z dwóch metod jakie stosują lekarze. Zabieg odbył się w szpitalu w Warszawie, w pełnej narkozie.
– Dlatego podczas pobierania nic nie czułam, a potem miałam wrażenie, że gdzieś się lekko uderzyłam w biodro. I tyle. Absolutnym mitem jest to, że trzeba się dawcy wkłuwać w kręgosłup. Nic podobnego, a słyszałam od wielu osób, że może by i zostały dawcą, jednak to ich odstrasza – opowiada właścicielka anioła, którego od Fundacji DKMS dostaje każdy dawca.
Biało-czerwoną figurkę traktuje jak pałeczkę w życiowej sztafecie i symbolicznie przekazała ją chłopcu, któremu oddała szpik.
– Bardzo nierówne odcinki tej sztafety. Mój był spokojny, bez bólu i zadyszki. Nie potrafię zdać sobie sprawy, w jakim cierpieniu biegnie do mety mój Bohater. Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki Mój bliźniaku! – napisała na stronie fundacji DKMS.
„Nie czuję się bohaterem”
Kiedy pani Agata po zabiegu wracała z Warszawy, na granicy gminy Dorohusk czekała niespodzianka. Jej auto do samego domu eskortowały dwa samochody strażackie na sygnałach. Tak docenili i uhonorowali swoją koleżankę miejscowi strażacy ochotnicy.
– Od kilkunastu lat należę do ochotniczej straży. Pożarów nie gaszę, ale straż to nie tylko pożary, ale w ogóle ochrona życia. Okazało się, że koledzy gdy tylko się dowiedzieli, że będę dawcą, wymyślili takie powitanie. Ale ja nie czuję się bohaterem. Akurat rozmawiamy w Ogólnopolskim Dniu Dawcy Szpiku, myślę, że po prostu reprezentuję tych ludzi. Przez cały czas bardzo mnie wspierała Fundacja DKMS, która wszystko organizuje i opiekuje się dawcą oraz mój dyrektor, Jarosław Wójcicki, który też jest dawcą szpiku.
Agata Radzięciak jest nauczycielką. Jej przełożony zarejestrował się w 2016 roku a w 2018 przeszedł procedurę pobrania, ale inną metodą niż pani Agata, bo z krwi obwodowej. Ratował swojego bliźniaka genetycznego, którym była nastolatka z Anglii.
– Bardzo mi pomógł, bo mówił o tym wszystkim z własnego doświadczenia, a to cenne. Nie było ważne, że mamy różne poglądy polityczne. Są rzeczy ważniejsze – dodaje nasza rozmówczyni, która jest powiatową radną, podobnie jak jej szef. Oboje są z różnych ugrupowań.
12 Ośrodków Dawców Szpiku działa w Polsce
1 700 000 aktywnych dawców jest zarejestrowanych w bazie
9 552 osób w Polsce oddało krwiotwórcze komórki macierzyste lub szpik
1997 powstała pierwsza baza dawców w kraju
2008 zaczęła działać Fundacja DKMS