Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

23 kwietnia 2022 r.
12:32

Zdobyły srebro, a marzą o złocie. Historyczny sukces lubelskich koszykarek

12 2 A A
(fot. Wojciech Szubartowski)

Historyczne wicemistrzostwo kraju w kobiecej koszykówce, a do tego zaskakująco udana przygoda w europejskich pucharach. Dla kibiców Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin zakończony niedawno sezon był pełen sportowego kolorytu.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

W Energa Basket Lidze Kobiet motorem napędowym niemal każdego zespołu są koszykarki zagraniczne (wyjątkiem było GTK Gdynia, które przez dwa sezony stawiało wyłącznie na młode, polskie zawodniczki i przez dwa lata kończyło zmagania na ostatnim miejscu – w tym roku spadek jest już przesądzony).

Nieczęsto zdarza się, żeby jakaś zawodniczka spoza Polski zagościła na dłużej w jednym miejscu. Od debiutu AZS UMCS w ekstraklasie, czyli od 2014 roku, w Lublinie było zaledwie pięć takich przypadków: * Ukrainka Kateryna Dorogobuzowa (2015-18) * Nigeryjka Uju Ugoka (2016-18) * Serbka Dajana Butulija (2017-19) * Ukrainka Uliana Datsko (2017-19; zadebiutowała w EBLK dopiero w drugim roku gry) * Włoszka Martina Fassina (2020-22).

I to właśnie ostatnia z wymienionych była jedną ze znajomych twarzy, jakie oglądaliśmy w hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli w minionych rozgrywkach. Oprócz skrzydłowej, trener Krzysztof Szewczyk miał do swojej dyspozycji także Zuzannę Sklepowicz, Klaudię Niedźwiedzką, Emilię Koślę, Wiktorię Duchnowską i Olgę Trzeciak.

Przed sezonem 2021/22 działacze klubu razem ze szkoleniowcem szybko zabrali się do pracy, aby mieć możliwie jak najwięcej koszykarek do wyboru. Efekt był taki, że skład uzupełniły: Amerykanki Kamiah Smalls i Natasha Mack, Serbka Aleksandra Stanacev, Słowaczka Ivana Jakubcova oraz młode Natalia Kurach i Aleksandra Kuczyńska (w meczu domowym z GTK Gdynia w styczniu wystąpiła także Anna Przyszlak, która grała głównie w pierwszoligowych rezerwach).

Młodzież gra, inne siedzą

Nowością, która musiała być brana pod uwagę przy konstruowaniu drużyn, był wprowadzony przed sezonem 2021/22 przepis (będzie obowiązywać w sumie przez przynajmniej cztery lata), który mówi, że przez cały mecz ligowy na parkiecie musi być obecna „zawodniczka miejscowa” (Polka), która nie ukończyła 23 lat.

Trener Krzysztof Szewczyk był w o tyle komfortowej sytuacji, że miał do swojej dyspozycji trzy takie koszykarki jeszcze z poprzednich rozgrywek (Emilia Kośla, Wiktoria Duchnowska i Olga Trzeciak). Do tego grona dołączyły dwie kolejne (Natalia Kurach i Aleksandra Kuczyńska).

Głównym celem takiej zmiany regulaminowej miało być danie jak najlepszej szansy młodzieży na sprawdzenie się na najwyższym poziomie na krajowym podwórku. W dłuższej perspektywie ma to się z kolei przełożyć na poziom gry reprezentacji Polski – poczynając od kadr juniorskich, a na seniorskiej kończąc.

Co ciekawe, w przeszłości obowiązywała już podobna regulacja. Jeszcze w sezonie 2018/19 na parkiecie musiała cały czas przebywać co najmniej jedna koszykarka, która miała „status zawodnika miejscowego”, czyli Polka (do sezonu 2017/18 były to co najmniej dwie takie zawodniczki). Potem ten zapis zniknął.

Zmiana w hierarchii

Tym razem postawiono na młodość. Praktyka pokazała, że jedna grupa się z tego cieszy, a inna nie.

– Według mnie, zdecydowanie było to dla mnie plusem, bo taka zawodniczka musi być na boisku, więc trener czasem patrzy też po prostu na to, która z nas ma dobry dzień oraz na przeciwników – która z nas ma przewagę. W każdym meczu mógł pozwolić grać jednej z nas, a potrzebowałyśmy też zmian. Była to dla nas duża szansa, bo nie wiem, czy bez tego przepisu dostawałybyśmy szanse. Teraz jesteśmy bardzo potrzebne zespołom w polskiej lidze – mówi Aleksandra Kuczyńska.

Z tego młodego grona najlepiej swoją szansę wykorzystała Emilia Kośla, która zaliczyła progres w polskiej lidze w porównaniu do wcześniejszego sezonu. Trener Krzysztof Szewczyk stawiał na nią regularnie także w EuroCup (tam przepisu o U23 nie ma), gdzie grała średnio po kilkanaście minut. To dowód na to, że 21-latka była „w gazie” – kiedy była w pełni zdrowa – niezależnie od miejsca rozgrywania spotkania.

Wspomniana Aleksandra Kuczyńska może mówić o udanym debiucie w elicie. Do Lublina przychodziła z dozą niepewności. Przez problemy z sercem przed sezonem straciła cztery miesiące gry i treningów, ale dostała zielone światło od lekarza i momentami jej gra naprawdę cieszyła oczy. W Europie najlepiej wypadła w starciu wyjazdowym z francuskim Lyon ASVEL Feminin, który zresztą najbardziej zapadł jej w pamięć.

– Było to dla mnie naprawdę bardzo fajne doświadczenie. Kiedy byłyśmy na tej sali, to jest taki zespół, gdzie były prawdziwe gwiazdy – na przykład Julie Allemand, która jest rozgrywającą, a to jest moja pozycja. Fajnie się patrzyło na te zawodniczki i fajnie, że była okazja się z nimi zmierzyć. W Lyonie jest to dla ludzi widowisko. Było widać, jak tam ludzie się cieszą i bawią tą koszykówką – wspomina 20-latka.

Szanse do gry w Europie otrzymały również Natalia Kurach, Wiktoria Duchnowska i Olga Trzeciak.

Wracając jednak do EBLK, w lubelskim zespole na wejściu nowego przepisu najwięcej straciły Zuzanna Sklepowicz i Klaudia Niedźwiedzka. Obie przyznają, że przez to trudniej im było dostawać dodatkowe minuty gry. I chociaż w przypadku pierwszej z nich statystyka to potwierdza, to druga dostawała średnio więcej szans niż jeszcze sezon wcześniej.

– Ten przepis, że tak powiem brzydko, bardzo przeszkadzał Polkom, ponieważ zabierało nam to minuty. Dla nas już automatycznie jest to 10-15 minut mniej. Wiadomo, że zagraniczne koszykarki muszą grać, są młode zawodniczki i na końcu jesteśmy my. Brawa dla trenera, że umiał to połączyć i każda z nas miała swój etap, gdzie grała więcej, a czasami niestety musiała grać mniej, bo takie mamy przepisy – ocenia Klaudia Niedźwiedzka.

(fot. Maciej Kaczanowski)

Aby wystarczyło sił

Rozgrywki na polskich parkietach i w EuroCup należy rozpatrywać osobno, ale trzeba pamiętać o tym, że mają jeden, bardzo istotny punkt wspólny: przez to, że lublinianki łączyły te występy, zdarzało im się grać w niewielkich, kilkudniowych odstępach.

– To nie było łatwe zadanie dla Pawła (Siembidy – dop. red.), który nas przygotowywał motorycznie. Zdarzało się, że praktycznie nie trenowałyśmy, bo tylko grałyśmy i podróżowałyśmy. Nie jest łatwo utrzymać tę kondycję i mieć tę energię. Myślę, że to się udało i sztab szkoleniowy dobrze to wszystko zaplanował. W play-offach nie usiadłyśmy, miałyśmy dużo energii i byłyśmy gotowe, żeby walczyć do ostatnich minut – zaznacza Zuzanna Sklepowicz, kapitan zespołu.

Swoją pracę wykonała także psycholog – Joanna Sajnog – która pierwszy raz współpracowała z klubem. Była do dyspozycji zawodniczek od początku sezonu: przyjeżdżała do Lublina, kiedy zaszła taka potrzeba i pozostawała z koszykarkami w stałym kontakcie.

Niepewne miłego początki

W pierwszych kilku spotkaniach na polskich parkietach lubliniankom towarzyszyła jedna bolączka, którą trzeba było się bardzo szybko zająć, bo mogła pokrzyżować im szyki w dalszej części sezonu. Chodzi o kiepskie otwarcia spotkań: drużyna nie radziła sobie po obu stronach parkietu i zaczynała mecze od odrabiania strat. Trener Krzysztof Szewczyk przyznawał, że problem jest i zespół nad tym pracuje.

Diagnoza była na tyle skuteczna, że udało się z tym uporać. Efekt był taki, że lublinianki rozpoczęły zmagania w EBLK od serii sześciu zwycięstw z rzędu. Natomiast w listopadzie rozegrały spotkanie, które dało im dużo do myślenia. Na wyjeździe przegrały z VBW Arką Gdynia aż 50:97 – to ich najbardziej dotkliwa porażka w tym sezonie. Amerykanka Kamiah Smalls była pewna, że to po tym starciu zespół przeszedł metamorfozę, a potem również dojrzał w trakcie rozgrywek.

– Wydaje mi się, że to było dla nas największe wyzwanie w tym sezonie. To było coś, co pomogło nam się zmienić. Ta porażka otworzyła nam oczy na to, co jeszcze musimy poprawić jako drużyna. Udało nam się to wprowadzić do naszej gry i zadziałało – mówi rzucająca.

W sumie zielono-białe przegrały trzy razy na wyjeździe – poza wspomnianą już potyczką w Gdyni, nie poszło im także w meczach z CTL Zagłębiem Sosnowiec w grudniu (86:89) oraz z BC Polkowice w lutym (68:79).

Akademiczki dokonały bardzo wymagającej rzeczy: nie przegrały nawet jednego spotkania w rundzie zasadniczej na swoim terenie. Ich bilans przed startem play-off to 17 zwycięstw i 3 porażki, co dało im drugie miejsce w stawce (tylko za BC Polkowice). To była najlepsza pozycja, w jakiej znalazł się AZS UMCS Lublin od momentu debiutu w ekstraklasie.

Przez play-off jak burza

Przez te 8 lat gry na najwyższym poziomie w Polsce lublinianki niemal co roku meldowały się w play-off. Wyjątkiem był jedynie pierwszy sezon, kiedy to priorytetem było przede wszystkim utrzymanie. Później zespoły prowadzone przez Krzysztofa Szewczyka (2014-2017 i 2019-obecnie) oraz Wojciecha Szawarskiego (2017-2019) stawały do walki o medale Mistrzostw Polski. Za każdym razem kończyły jednak batalię na pierwszej rundzie, a w Lublinie zaczęto mówić nawet o „klątwie”.

Co ciekawe, akademiczki nie mogły dokończyć sezonu w hali MOSiR. Przy Al. Zygmuntowskich powstało tymczasowe schronienie dla uchodźców, którzy uciekali przed wojną w Ukrainie. Koszykarki musiały się przenieść na halę Globus. Nie planują tam jednak zostawać w przyszłości.

W tym roku AZS UMCS Lublin startował z uprzywilejowanej pozycji, bo w ćwierćfinale i półfinale miał przewagę własnego parkietu. Bardzo umiejętnie to wykorzystał, wygrywając najpierw w trzech meczach z beniaminkiem – SKK Polonią Warszawa (85:51, 82:61, 89:70), a potem z mistrzem Polski – VBW Arką Gdynia. Drużyna, która w trakcie rozgrywek zmieniła trenera, również musiała uznać wyższość „Pszczółek”. Nie był to jednak spacer – w trzeciej konfrontacji do wygranej potrzebne były dwie dogrywki (68:54, 65:56, 102:96).

Atmosfera kluczem

– Nie będę oszukiwał – pracuję już kilkanaście lat w koszykówce żeńskiej i to jest zespół, który stworzył najlepszą atmosferę. W zeszłym roku już mieliśmy bardzo dobrą atmosferę i zastanawialiśmy się, czy da się to powtórzyć. Myślę, że w tym sezonie powtórzyliśmy to nawet z nawiązką. Tak dobrego wspierania się wśród dziewczyn i takiej energii tutaj w Lublinie na pewno jeszcze nie było – mówił nam Krzysztof Szewczyk po zakończonej serii z Gdynią.

Stworzenie dobrej chemii między zawodniczkami miało niebagatelne znaczenie przy osiągnięciu sukcesu. Niezależnie od wyniku serii finałowej z BC Polkowice, lublinianki miały już medal Mistrzostw Polski. Faworytem do złota była ekipa z Dolnego Śląska, która przewodziła stawce po rundzie zasadniczej. I faktycznie, z tej roli się wywiązała. Zielono-białe najbliżej wygranej były w pierwszym spotkaniu, potem również stoczyły wyrównaną walkę, ale nie były tak skuteczne jak polkowiczanki (63:65, 72:89, 73:80).

Warto zauważyć, że to drugi sukces Krzysztofa Szewczyka jako trenera lubelskiego zespołu. Podczas swojej pierwszej przygody, kiedy pomagał budować ekstraklasową sekcję w Lublinie, wywalczył w 2016 roku Puchar Polski. Natomiast w 2022 roku poprowadził dziewczyny do historycznego, srebrnego medalu w krajowym czempionacie.

– Ten sezon nie był łatwy. Bardzo ciężko pracowałyśmy nad tym, żeby wszystko poskładać. Jestem dumna z tego, że dotarłyśmy do finału, ale zdecydowanie nie jestem usatysfakcjonowana ze srebrnego medalu. Myślę, że najtrudniejsze w tym sezonie było dla nas zbudowanie dobrej atmosfery w zespole. Jesteśmy młodą drużyną, dla części z nas to był pierwszy rok gry na tym poziomie. Najważniejsze było to, żeby wyjść na parkiet i dać z siebie wszystko, bez względu na to, z kim gramy – mówiła po ostatnim meczu finału Amerykanka Kamiah Smalls.

Nie taka straszna Europa

Drugi front sportowej batalii „Pszczółek” rozpościerał się poza granice Polski. Już w maju ubiegłego roku pisaliśmy, że lublinianki będą się starały o udział w europejskich rozgrywkach. To im się udało: zaczęły przygodę z EuroCup od eliminacji. Warto przypomnieć, że w sezonie 2016/17 występowały już w ówczesnej Eastern European Women’s Basketball League, więc nie był to pierwszy zagraniczny akcent w historii tego klubu.

Wicemistrzynie Polski rozpoczęły granie właśnie od zwycięskiego dwumeczu ze Sparta&k M.R. Vidnoje z Moskwy (62:61, 73:69). Następnie w grupie C pokonały dwa razy PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski (79:59, 79:55), przegrały dwa spotkania z tureckim CBK Mersin Yenisehir Bld (75:98, 60:72) i podzieliły się wygranymi z białoruskim BC Horizontem Mińsk (50:62, 70:61). Wyjazdowy triumf z ostatnim z tych przeciwników był wyjątkowy, bo odniesiony w ledwie siedmioosobowym zestawieniu i bez głównego szkoleniowca – zastępował go jego asystent, Marek Lebiedziński. Trzeba też pamiętać o tym, że klub nie mógł desygnować do gry Martiny Fassiny, która w połowie października nabawiła się kontuzji ręki (złamana czwarta kość śródręcza). Włoszka powróciła na parkiet dopiero pod koniec grudnia.

To właśnie wtedy akademiczki pojedynkowały się z francuskim Tarbes GB, z którym wygrały dwukrotnie (72:55, 63:55) w pierwszej rundzie play-off EuroCup. W 1/8 finału do pokonania był ponownie rywal z Francji – Villeneuve d’Ascq LM. Premierowe spotkanie było przekładane (przez koronawirusa w lubelskiej ekipie), a potem kluby doszły do porozumienia, że rozegrają oba starcia na zachodzie Europy. W pierwszym z nich lepsze były gospodynie, ale w rewanżu zielono-białe spisały się koncertowo (73:83, 85:59). Podopieczne Krzysztofa Szewczyka zatrzymały się dopiero na trzeciej drużynie z Francji. W najlepszej „ósemce” rozgrywek trafiły na Lyon ASVEL Feminin – u siebie się nie dały, ale na wyjeździe były wyraźnie słabsze (66:66, 54:78).

Pod koniec stycznia zespół z Lublina zaprezentował się również w półfinale Pucharu Polski, jednak odpadł juz pierwszego dnia rywalizacji, przegrywając z BC Polkowice 74:79.

Statystycznie, w drużynie w EBLK najlepiej spisywała się Amerykanka Natasha Mack (17.1 punktu, 10.7 zbiórki i 2.4 bloku), a w EuroCup jej rodaczka Kamiah Smalls (17.6 punktu, 4.9 zbiórki i 4.4 asysty).

– Ten sezon był dla nas bardzo długi, ciężki. Przez EuroCup grałyśmy tak naprawdę co trzy dni, więc to zmęczenie na pewno gdzieś tam jest. Ale gdyby trzeba było jeszcze grać, to siły by się znalazły. Jestem zmęczona, ale jestem też szczęśliwa i usatysfakcjonowana, bo uważam, że zrobiłyśmy naprawdę coś wspaniałego – podkreśla Emilia Kośla, koszykarka Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin.

(fot. Maciej Kaczanowski)

Patrzą w przyszłość

Zakończenie sezonu oznacza, że koszykarki wykonały swoje zadanie i teraz czeka je głównie odpoczynek. Chociaż nie wszystkie – dla przykładu, Kamiah Smalls jedzie na obóz treningowy do Stanów Zjednoczonych i będzie walczyć o angaż w drużynie WNBA, Chicago Sky, natomiast Emilia Kośla ma jeszcze w planach udział w Akademickich Mistrzostwach Polski.

Działacze AZS UMCS Lublin oraz trener Krzysztof Szewczyk pracują już od przynajmniej kilku tygodni nad skompletowaniem składu na przyszły sezon. Plan jest taki, żeby dziewczyny ponownie łączyły występy w Polsce z EuroCup. W sztabie szkoleniowym pozostaną Marek Lebiedziński (asystent trenera), Paweł Siembida (fizjoterapeuta) i Michał Frączek (kierownik drużyny). Kontrakt na przyszły sezon ma ważny Emilia Kośla. Klub wstępnie porozumiał się już z trzema zagranicznymi koszykarkami. Z kolei nie ze wszystkimi Polkami rozpoczął w ogóle rozmowy. Jak ustaliliśmy, w Pszczółce prawdopodobnie nie zagra kapitan Zuzanna Sklepowicz, która spędziła w Lublinie ostatnie trzy lata.

– To będzie pierwszy sezon, kiedy nie przeżyjemy szoku i nie będzie zupełnie nowej drużyny. Zostaną wymienione elementy niekoniecznie te, które źle funkcjonowały, ale te, których nie mogliśmy utrzymać, bądź też uważamy, że w nowym zestawieniu będą lepiej działać – tłumaczy Rafał Walczyk, prezes AZS UMCS Lublin.

Co z finansami?

We wtorek, podczas oficjalnego podsumowania rozgrywek, szkoleniowiec przyznał, że klub dysponował piątym najwyższym budżetem w lidze. Co się na to składa? Pierwsza część to trzy umowy podpisane z Miastem Lublin, z których pieniądze trafiają na ligowe drużyny w koszykówce kobiet na łączną kwotę 1 mln 290 tys. zł („szkolenie i udział w rozgrywkach ligowych”). Druga to pieniądze z Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie – 560 tys. zł („marketing gospodarczy”). Trzecia to środki, które przeznacza UMCS: ok. 150 tys. zł. Do tego dochodzą jeszcze m.in. wpływy z umów sponsorskich. W następnym sezonie wsparcie finansowe ma być co najmniej na tym samym poziomie.

– Jeżeli chodzi o budżet przyszłoroczny, to będzie to nie mniejsza kwota niż w tym roku, a o ile będziemy mogli się w większym stopniu zaangażować, będziemy mogli coś powiedzieć w ciągu najbliższego miesiąca. (…) Byliśmy zaangażowani w tworzenie siły finansowej tego klubu, zespołu i nadal będziemy zaangażowani. Liczymy też na solidarność z innymi sponsorami. Myślę, że wspólnie usiądziemy i uzgodnimy, kto i jaki wkład powinien zapewnić, żeby klub mógł rzeczywiście o mistrzostwo Polski walczyć – zapewnia Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.

Obecni na spotkaniu Zdzisław Szwed, członek zarządu województwa lubelskiego (w imieniu marszałka Jarosława Stawiarskiego), i prof. Radosław Dobrowolski, rektor uczelni, dołączyli się do tych deklaracji.

(fot. Piotr Michalski)
e-Wydanie

Pozostałe informacje

Sygnatariusze listu intencyjnego. Intencją jest odbudowa polskich zdolności do produkcji materiałów wybuchowych, w tym prochów strzelniczych
zbrojenia

Polska potrzebuje własnego prochu do amunicji. Pomoże Grupa Azoty

Grupa Azoty będzie współpracowała z Polską Grupą Zbrojeniową, Mesko oraz Agencją Rozwoju Przemysłu. Celem jest rozwój bazy surowcowej i zdolności do produkcji polskiej amunicji. Docelowo chodzi o budowę fabryki nitrocelulozy.

U zbiegu ulicy Nałęczowskiej i alei Kraśnickiej może stanąć 70-metrowy wieżowiec

Ma być najwyższym wieżowcem w Lublinie. Będą negocjacje z inwestorem

U zbiegu Nałęczowskiej i Kraśnickiej może stanąć 70-metrowa wieża - najwyższy budynek mieszkalny na Lubelszczyźnie. Żeby go postawić konieczne będą zmiany planistyczne, bo tak wysokie obiekty w tym miejscu Lublina nie były przewidziane. Co miasto chce uzyskać za ewentualną zgodę? Lista życzeń jest długa.

Torby, na które czekają organizatorzy akcji nie muszą być nowe, ale powinny być w dobrym stanie. Najmilej widziane są te duże, ale tak naprawdę także mniejsze również się przydadzą
Zamość

Wędrujące, używane torby na prezenty. Masz na zbyciu? Oddaj

Z ciekawą inicjatywą wyszła Zamojska Akademia Kultury. Zachęca mieszkańców do przekazywania używanych, ale jeszcze w dobrym stanie toreb na prezenty. Będą w nie pakowane upominki dla potrzebujących.

Powiat puławski ma już projekt budżetu na przyszły rok. Na inwestycje tym razem przeznaczy 37 mln zł, z czego lwia część trafi na drogi oraz dokończenie siedziby puławskiej PSP
Puławy
galeria

Nowy budżet mniejszy od starego. Połowa wydatków trafi na oświatę

Radni powiatu puławskiego otrzymali już projekt budżetu na 2025 rok. Przyszłoroczne dochody mają spaść z ponad 250 do niecałych 240 mln zł. Cięcie czekają również wydatki, zwłaszcza te na inwestycje. Najwięcej pieniędzy pochłonie oświata i wychowanie.

Niedoceniany zawód, choć jakże ważny. „Ludzie kojarzą nas z rozdawaniem darów”
galeria

Niedoceniany zawód, choć jakże ważny. „Ludzie kojarzą nas z rozdawaniem darów”

Dzisiaj obchodzimy Dzień Pracownika Socjalnego. To okazja do uhonorowania najbardziej zasłużonych oraz podjęcia dyskusji o zmianach, których potrzebują osoby wykonujące ten zawód.

Tysiące ludzi bez czystej wody. Sanepid potwierdza skażenie mikrobiologiczne
zdrowie

Tysiące ludzi bez czystej wody. Sanepid potwierdza skażenie mikrobiologiczne

Kilka tysięcy mieszkańców prawobrzeżnej części gminy wiejskiej Puławy obecnie pozbawiona jest wody pitnej z wodociągu. Sanepid potwierdza skażenie na ujęciu w Gołębiu, które zaopatruje sześć miejscowości. Samorząd udostępnia mieszkańcom wodę w butelkach.

"Warunek cudu" na Targowej – mozaika przypomina żydowską historię Lublina
Lublin
galeria

"Warunek cudu" na Targowej – mozaika przypomina żydowską historię Lublina

Na ścianie budynku przy ul. Targowej w Lublinie powstała mozaika „Warunek cudu”. Dzieło autorstwa Ingi Levi nawiązuje do żydowskiego dziedzictwa tej części miasta, przypominając o historycznym znaczeniu ulicy dla społeczności żydowskiej.

Rolnik wciągnięty przez rozdrabniacz słomy. Wezwano ratowniczy śmigłowiec
wypadek

Rolnik wciągnięty przez rozdrabniacz słomy. Wezwano ratowniczy śmigłowiec

Do tego nieszczęśliwego wypadku doszło wczoraj w Trzebieszowie Pierwsyzm w powiecie łukowskim. 37-letni rolnik obsługiwał rozdrabniacz słomy. W pewnym momencie znalazł się zbyt blisko podajnika. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Edyta Majdzińska najprawdopodobniej będzie dalej prowadzić MKS FunFloor Lubin

Edyta Majdzińska (MKS FunFloor Lublin): Wierzę w kierunek mojej pracy i wierzę w ten zespół

Przedwczesne odpadnięcie z europejskich pucharów najprawdopodobniej nie wywoła burzy w MKS FunFloor. Wydaje się, że Edyta Majdzińska przetrwa ten okres niepokoju.

Kilka lat temu kino Bajka było popularnym miejscem spotkań studentów. Jak jest teraz - zapytaliśmy jego właściciela
magazyn
galeria

Jak radzi sobie lubelskie kino Bajka? "Nie wiem czy przetrwamy"

Po zakończeniu pandemii koronawirusa właściciele kin zauważają zmiany w preferencjach widzów dotyczących sposobu oglądania filmów. Czy mieszkańcy Lublina chętnie odwiedzają lokalne kina? Jak właściciele radzą sobie w nowej rzeczywistości? O sytuacji kina „Bajka” w Lublinie opowiedział nam Waldemar Niedźwiedź.

Jakie zadaszenie tarasu wybrać aby połączyć funkcjonalność i styl?

Jakie zadaszenie tarasu wybrać aby połączyć funkcjonalność i styl?

Zadaszenie tarasu to praktyczne rozwiązanie, które pozwala cieszyć się przestrzenią na świeżym powietrzu niezależnie od pogody. Odpowiednio dobrane chroni przed słońcem, deszczem oraz zapewnia prywatność. W tym artykule przyjrzymy się inspiracjom, jakie można wykorzystać przy wyborze zadaszenia tarasu.

Zbadaj piersi jeszcze dziś. Sprawdzamy, gdzie i kiedy zaparkuje mammobus

Zbadaj piersi jeszcze dziś. Sprawdzamy, gdzie i kiedy zaparkuje mammobus

Nowotwór piersi jest najczęstszą przyczyną przedwczesnej śmierci wśród polskich kobiet. Kluczem do zdrowia jest m.in. regularna mammografia. Będzie ją można zrobić w mobilnym gabinecie, który właśnie przejeżdża przez nasz region.

Czym są kampery i jak działają?

Czym są kampery i jak działają?

Kampery to specjalnie zaprojektowane pojazdy, umożliwiające komfortowe podróżowanie i nocowanie w różnych miejscach. Ich unikalna konstrukcja łączy funkcje samochodu z przestrzenią mieszkalną.

Niezwykły duet – Smolik//Kev Fox w Świdniku
koncert
22 listopada 2024, 18:00
film

Niezwykły duet – Smolik//Kev Fox w Świdniku

Smolik//Kev Fox to eklektyczny i wymykający się jasno określonym ramom duet Andrzeja Smolika – znakomitego polskiego producenta i Keva Foxa brytyjskiego songwrittera, który w najbliższy piątek zagra w Świdniku.

Będzie ślisko. Noga z gazu

Będzie ślisko. Noga z gazu

Będzie ślisko na drogach. Oblodzenie pojawi się w całym regionie.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium