- Nasze oczekiwanie było takie, żeby podmioty w konsultacjach sformułowały minimalną wydolność, więc 3,4 mln szczepień miesięcznie to minimalna wydolność systemu - podkreślił podczas konferencji szef resortu zdrowia Adam Niedzielski.
Szef KPRM pytany o możliwość przeprowadzenia 3,4 mln szczepień miesięcznie, odparł, że jest to zakładana wydolność systemu.
- Ona została policzona na podstawie deklaracji podmiotów, które się zgłaszały jako te, które chcą prowadzić sczepienia i mają możliwości, spełniając warunki - powiedział Dworczyk.
Jak dodał, podmioty prowadzące działalność w małych miejscowościach sygnalizowały problem z możliwością szczepienia 180 osób tygodniowo w każdym punkcie. Zastrzegł jednak, że szczepienia firmy Pfizer dotrą przede wszystkim do szpitali węzłowych.
- Wszystko wskazuje na to, że jak przyjadą szczepionki do Polski, które są nie tylko z firmy Pfizer, ale pozostałych producentów, to wtedy tak naprawdę ruszy cały system punktów szczepień - dodał Dworczyk.
Szef KPRM przypomniał, że szczepionka Pfizera będzie wykorzystywana w szpitalach węzłowych. - Kiedy ruszą wszystkie punkty, będą już szczepionki również innych producentów - mówił.
Z kolei szef resortu zdrowia Adam Niedzielski również zaznaczył, że mniejsze podmioty miały możliwość zadeklarowania mniejszej liczby szczepionych pacjentów tygodniowo niż 180.
- Te 3,4 mln, które tutaj zaprezentowaliśmy, to jest suma zgłoszeń, które znajdowały się w deklaracjach, przy czym proszę pamiętać, że nasze oczekiwanie to było sformułowanie tzw. minimalnej, a nie maksymalnej wydolności, więc to też jest liczba, która powinna być interpretowana jako minimalna wydolność tego systemu - powiedział Niedzielski.
Przeprowadzenie 3,4 mln szczepień przeciwko COVID-19 miesięcznie to zadanie trudne, choć możliwe; problemem może być liczba chętnych - powiedział PAP prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. Dr Sutkowski zapytany o liczbę szczepień zadeklarowaną przez podmioty, które zgłosiły się do programu, ocenił, że są to wyśrubowane, choć realne założenia. Jego zdaniem, problemem może być jednak liczba chętnych. - Mamy do wykonania ogromną pracę, by przekonać do szczepień - stwierdził Sutkowski.
Zastrzegł, że szczepieni będą musieli przyjąć dwie dawki, więc liczba wykonanych szczepień miesięcznie nie będzie równa liczbie zaszczepionych.
Jednocześnie lekarz zwrócił uwagę, że małe przychodnie lekarskie powinny otrzymać w miarę szybko możliwość przeprowadzania szczepień. Tymczasem - wedle zapowiedzi resortu zdrowia - nie trafią tam szczepionki wymagające niskich temperatur firm Pfizer i Moderna, które jako pierwsze mają być dostępne na polskim rynku. - Pytanie więc, kiedy będą dostępne szczepionki pozostałych producentów, żeby się nie okazało, że małe przychodnie będą szczepić dużo później, w marcu, kwietniu. Pamiętajmy, że osoby starsze, z mniejszych miejscowości będą się chciały zaszczepić w przychodniach - wskazał Sutkowski.
Dodał, że szczpionki obu producentów wymagające przechowywania w bardzo niskich temperaturach mogą być również użyte w przychodniach pod warunkiem bardzo dobrej organizacji.
W pierwszej kolejności ma być zaszczepiony personel medyczny oraz pracownicy administracyjni i pomocniczy zatrudnieni w szpitalach i przychodniach. Szczepienia tej grupy mają się odbywać w szpitalach. Zdaniem Sutkowskiego, należy rozważyć szczepienie służb medycznych w placówkach, w których na co dzień pracują. Jak mówił, zaoszczędzi się w ten sposób cenny czas lekarzy i pielęgniarek.(PAP)