Rejestrujesz się do dentysty. Termin ustalasz z miesięcznym wyprzedzeniem. Przyjeżdżasz, a… wizyta odwołana. Niestety, nikt cię o tym nie uprzedził.
– Na miejscu okazało się, że lekarz nie przyjmuje, bo złamał nogę – poinformowała nas pani Katarzyna. – Poszłam do rejestracji dowiedzieć się, co mam w takiej sytuacji zrobić. Odesłano mnie do sekretariatu. Tam usłyszałam, że klinika nie ma zwyczaju informowania pacjentów o odwołanej wizycie.
Dowiedzieliśmy, że rejestracja nawet nie prosi o podanie numeru telefonu, pod którym można by się skontaktować z pacjentem. – Zapytałam, czy przyjmie mnie inny doktor, jednak w gabinecie powiedzieli mi, że nie ma takiej możliwości. Dostałam tylko numer telefonu do "mojego” lekarza, abym się z nim umawiała na inny termin – dodaje kobieta.
To nie pierwsza taka sytuacja. Zapytaliśmy dyrekcję, dlaczego tak się dzieje. – Trudno mi ustosunkować się do tych zarzutów, jeśli nie mam skargi od pacjenta na piśmie. Do mnie nic nie dotarło – mówi Małgorzata Jabłonka, dyrektor SCK.
• Dlaczego nie informujecie pacjentów o odwołanych wizytach?
– Jeżeli lekarz dzisiaj składa mi zwolnienie, to nie ma możliwości odwołania wizyty.
• A jeśli jest kilka dni nieobecny, informujecie pacjentów?
– Niech ta pani napisze skargę, jeśli jej się coś nie podoba.
Jak jest w innych przychodniach? W Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej przy ul. Lubartowskiej w Lublinie jeśli lekarza nie ma, to przyjmuje inny doktor.
– Najwyżej trzeba dłużej poczekać, ale nie dopuszczamy do sytuacji, że ktoś jest odsyłany – mówi lekarz z przychodni. – Jeśli na konkretny dzień jest dużo wizyt, to informujemy pacjentów telefonicznie o odwołaniu terminu.
Podobnie w przychodni specjalistycznej przy ul. Hipotecznej 4 w Lublinie. – Jeśli pacjent zostawił nam swój numer telefonu, to umawiamy na inny termin – mówi Małgorzata Łęczna z sekretariatu przychodni.