(fot. Maciej Kaczanowski)
Najpierw likwidacja łóżek, a teraz być może całych oddziałów. Pod uwagę brane są też zwolnienia personelu. Program naprawczy, który realizuje największy szpital w regionie budzi coraz większe obawy pacjentów i pracowników
– Pomysł likwidacji Oddziału Chirurgii Piersi w szpitalu wojewódzkim przy al. Kraśnickiej nie ma nic wspólnego ani z dobrem pacjenta, ani ze względami ekonomicznymi, na które powołuje się urząd marszałkowski – podkreślała na dzisiejszej konferencji prasowej posłanka Marta Wcisło (PO), do której zwróciły się zaniepokojone pacjentki, a potem także pracownicy oddziału. Alarmują, że grozi mu likwidacja, bo szpital ma gigantyczne długi – ok. 360 mln zł.
Odpłyną specjaliści?
– Marszałek i dyrektor Departamentu Zdrowia potwierdzili mi, że jest pomysł przeniesienia, a de facto likwidacji tego oddziału. Nie można na to pozwolić. Przecież zachorowania na raka piersi lawino rosną – argumentowała posłanka i oburzała się, że nikt o tym zamiarze nie rozmawiał ani z pracownikami, ani z pacjentami.
Planami władz zaniepokojeni są też pracownicy. – Jesteśmy drugim ośrodkiem w województwie lubelskim (po COZL – red.), co do liczby pacjentów leczonych z powodu raka piersi. Tylko w ubiegłym roku leczyliśmy operacyjnie 260 kobiet z tą chorobą i prawie 600 osób z powodu innych problemów onkologicznych – czytamy w piśmie, które wysłali do posłanki. Podkreślają też w nim, że mają wybitnych specjalistów, którzy wykonują najnowocześniejsze zabiegi, z rekonstrukcyjnymi włącznie.
– Trudno mówić też o względach ekonomicznych w sytuacji, gdy oddział realizuje rocznie 3,5-milionowy kontrakt. W 2017 roku wypracował zysk na poziomie 400 tys. zł – podkreśla posłanka Wcisło. – W dodatku oddział współpracuje z wieloma pracowniami i poradniami. Zatem jego likwidacja może spowodować upośledzenie ich funkcjonowania lub zamknięcie – dodaje i zauważa:
– Lekarze dostają już inne propozycje pracy, więc obawiam się, że dojdzie do odpływu specjalistów z naszego miasta.
„Rozważana jest redukcja etatów”
– Oddziałowi Chirurgii Piersi nie grozi likwidacja, miałby być przeniesiony razem z kontraktem do COZL. Wykonywane na Kraśnickiej zabiegi będą mogły być kontynuowane „pod innym szyldem”, np. oddziału chirurgii czy ginekologii. Może przy nich pracować ten sam zespół – tłumaczy Piotr Matej, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. Jednocześnie zapewnia: Ci, którzy nie będą mogli zostać w szpitalu, mają gwarancję zatrudnienia w COZL.
Według dyrektora, to element szerszego projektu profilowania szpitali marszałkowskich. – COZL skupiałby się na leczeniu onkologicznym, szpital przy Kraśnickiej – na wysokospecjalistycznym leczeniu, szpital Jana Bożego – na leczeniu specjalistycznym z naciskiem na pulmonologię i opiekę senioralną, a Szpital Neuropsychiatryczny – na psychiatrii – wylicza dyr. Matej. – Chodzi o to, żeby pacjent mógł się leczyć w jednym stałym miejscu, a nie szukać go w innych szpitalach.
Dodaje, że planowane jest też przeniesienie pododdziału onkologicznego oraz oddziału alergologii i chorób płuc. Planowane zmiany są teraz opiniowane przez NFZ, a następnie poprosimy o to konsultantów wojewódzkich.
A co ze zwolnieniami na innych oddziałach, których obawiają się pracownicy? – Rozważana jest redukcja etatów. Te decyzje należą jednak do kompetencji dyrektora po uprzedniej konsultacji z kierownictwem oddziału. Miejsca pracy będą w COZL, które niebawem odda do dyspozycji pacjentów 200 łóżek i będzie potrzebować personelu – mówi Matej.
Najpierw łóżka, teraz pracownicy?
O likwidacji w sumie ok. 30 łóżek w trzech oddziałach szpitala przy Kraśnickiej: kardiologicznym, chirurgicznym i neurologicznym pisaliśmy już na początku stycznia. Teraz personel szpitala obawia się, że straci pracę. Mówi się o zwolnieniach m.in. na oddziale kardiologicznym, gdzie docelowo miałoby być 6 etatów mniej oraz toksyko-kardiologicznym, gdzie do redukcji przeznaczonych byłoby 5.
Jutro o godz. 12 lekarze mają się w tej sprawie spotkać z dyrektorem szpitala.