Imię, nazwisko, PESEL, schorzenie i oddział szpitala to podstawowe informacje, jakie znajdą się na obrączkach identyfikacyjnych dla chorych. Od przyszłego roku zastąpią karty pacjentów. Chorzy będą nosić je na ręce.
– Taki system identyfikacji ma służyć poprawie bezpieczeństwa pacjenta i ochronie jego tak zwanych wrażliwych danych osobowych w szpitalu. Ma też ułatwić organizację pracy lekarzom. Patrząc na opaskę, będą mogli szybciej zidentyfikować pacjenta. Zwłaszcza tego, który przemieszcza się po szpitalu – wyjaśnia Piotr Olechno, rzecznik prasowy resortu zdrowia.
Pomysł dobrze oceniają sami pacjenci. – To dla mnie krępujące, kiedy leżę w szpitalnym łóżku i każdy przychodzący w odwiedziny może zajrzeć w moją kartę z nazwiskiem, datą urodzenia i nazwą choroby. Wolałabym, żeby pozostało to do wiadomości mojej i lekarza. Karta pacjenta nie chroni prywatności – mówi pani Hanna Kuśmierczyk, która niedawno opuściła szpital.
– Dzięki opaskom identyfikacyjnym trudniej będzie o nieporozumienia i pomyłki – twierdzi Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca lubelskiego okręgu Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. – Często na jednym oddziale leżą pacjenci o podobnym lub identycznym imieniu i nazwisku czy zbliżonym numerze PESEL. Takie sytuacje zwiększają ryzyko pomyłki, na przykład w podaniu leku nieodpowiedniej osobie. Zakodowana opaska pozwoliłaby tego uniknąć – uważa.
– Zdarzało się już, że chorzy kładli się nie na swoich miejscach. Informacja zawarta na opasce ułatwi ich lokalizację – wyjaśnia Orłowska. I dodaje: Często transportujemy też pacjentów do innych szpitali. Dołączanie karty pacjenta to dodatkowy problem.
Bardziej sceptycznie plany ministerstwa oceniają dyrektorzy szpitali. – Wprowadzenie opasek identyfikujących pacjentów będzie łączyć się z dodatkowym wydatkiem. Rocznie to koszt około kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wygospodarowanie pieniędzy dla wielu placówek nie będzie łatwe – uważa Jacek Solarz, dyrektor szpitala im. Jana Bożego w Lublinie.
Ministerstwo nie wie jeszcze, jaki będzie koszt opaski. – Wiele zależy od zastosowanej technologii – podkreślają w resorcie zdrowia.