Kazimierz Kamiński z Lublina ma żal do swej przychodni, z której usług korzystał od lat.
Mam też zastrzeżenia do organizacji pracy w przychodni. Mimo, że mam 78 lat i jestem inwalidą o znacznym stopniu niepełnosprawności, przychodząc na opatrunki (na wyznaczoną godzinę!) musiałem czekać nawet półtorej godziny. Dopiero ostatniego dnia pielęgniarka poprosiła mnie do gabinetu o wyznaczonym czasie. Sam nie mam siły walczyć w kolejce o pierwszeństwo z innymi. Kiedy chciałem się poskarżyć kierownictwu, też odesłano mnie na następny dzień.
- Ze skargą spotykam się po raz pierwszy od półtora roku. My wręcz przekraczamy limity przyjęć - usłyszeliśmy od kierowniczki przychodni. - Wyznaczane godziny przyjęć są orientacyjne. Staramy się, by dostęp do lekarzy był jak najłatwiejszy, a ich praca rzetelna. Ale warunki nie zawsze pozwalają na natychmiastowe przyjęcie każdego pacjenta. Aby skutecznie interweniować, np. w takiej sprawie jak zwrot pieniędzy za niepotrzebny pacjentowi lek, muszę mieć dowód. Prosiłam, więc skarżącego się pacjenta o krótkie opisanie sprawy. Niestety, spotkałam się z odmową.
Ponieważ nie udało nam się potwierdzić stawianych przychodni zarzutów, nie podajemy jej nazwy. Podajemy natomiast prostą receptę dla pacjentów niezadowolonych ze swych lekarzy (przychodni). Oto ona:
Weź z nim rozwód
Możesz też poskarżyć się na doktora (przychodnię) rzecznikowi praw pacjenta wojewódzkiego oddziału NFZ (tel. 081 531 05 45).