Rozmowa z prof. Tomaszem Trojanowskim, kierownikiem Kliniki Neurochirurgii SPSK4 w Lublinie.
• Jakie działanie mają najnowsze stymulatory mózgu, które lekarze z pana kliniki wszczepili jako pierwsi w Polsce?
To najnowocześniejsze stymulatory nerwu błędnego, które wykorzystuje się w leczeniu pacjentów z padaczką lekooporną, taką, w której pomimo stosowania intensywnej terapii farmakologicznej liczba napadów się nie zmniejsza. Po wszczepieniu stymulatorów ataki są znacznie rzadsze, a u 1/3 pacjentów całkowicie ustępują.
• Czy mimo wszczepienia stymulatora napady mogą wrócić?
Stymulacja odbywa się przez całe życie. Trzeba jednak wymieniać baterię w stymulatorze. Jeśli pacjent pozwoli na jej wyczerpanie, to napady wracają. Sygnały wyczerpującej się baterii lekarz odczytuje na komputerze, z którym łączy się stymulator. Jeśli okaże się, że zostało na przykład 10 procent baterii, pacjent powinien ją wymienić za ok. 1-2 miesiące. Baterię wymienia się podczas zabiegu operacyjnego.
• Czym różnią się nowoczesne stymulatory od tych dotychczas stosowanych?
Te nowoczesne, analizując pracę serca pacjenta, wykrywają jej zaburzenia, które świadczą o zbliżającym się ataku padaczki. Dzięki temu uruchamiają dodatkową stymulację i zapobiegają napadowi. Działa to automatycznie w dzień i w nocy, pacjent nic nie musi robić. Dotychczas używane stymulatory nie miały takiej funkcji. Pacjent musiał sam pobudzać stymulator do wysyłania dodatkowych impulsów za pomocą specjalnego magnesu. Nie zawsze potrafił właściwie ocenić, czy nagle pojawiające się objawy, aura, były rzeczywiście dowodem na zbliżający się atak. W związku z tym, stymulator pobudzany był zbędnie i tym samym w większym stopniu zużywał baterię. Nie było to więc ekonomiczne. W przeciwieństwie do nowoczesnych stymulatorów, które działają tylko wtedy, kiedy występują obiektywne objawy zaliżającego się napadu.
• Jak wygląda zabieg wszczepiania stymulatora?
To nie jest skomplikowana operacja. Trwa około półtorej godziny. Elektrodę łączy się z nerwem błędnym. Pod skórę na klatce piersiowej po lewej stronie pod obojczykiem jest wszczepiany generator. To miejsce najbliżej głowy, w którym można wszczepić taki stymulator.
Po przeprowadzonej operacji, co trzy miesiące, konieczne są wizyty u lekarza. Musimy m.in. sprawdzić jak działa stymulator, jaki jest stan baterii. Stymulator można zewnętrznie sterować i ustawiać parametry np. natężenie prądu. Chodzi o to, żeby uzyskać skuteczność przy jak najmniejszym zużyciu baterii. Wówczas stymulator rzadziej wymaga wymiany.
• Czy stymulator w jakimś stopniu ogranicza pacjenta?
Nie, można z nim normalnie funkcjonować. Jedyne przeciwwskazanie dotyczy badania rezonansem magnetycznym. Pole magnetyczne występujące w rezonansie może przestawić parametry stymulatora. Jeśli pacjent chce się poddać takiemu zabiegowi, to najpierw musi wyłączyć stymulator.
• Na razie stymulatory zostały wszczepione dwóm pacjentom. Czy w planach są kolejne operacje?
Jak najbardziej. Na razie stymulatory zostały wszczepione 9 i 21-letniemu pacjentowi. W kolejce czeka pięciu kolejnych – dorosłych i dzieci. Dzieci jest znacznie więcej, bo padaczka lekooporna występuje u nich znacznie częściej. Jeśli natomiast chodzi o leczenie stymulatorem, to nie ma tu przeciwwskazań pod względem wieku. Takie operacje można wykonywać zarówno u dorosłych jak i u dzieci.
Przewidujemy, że kolejne operacje będziemy mogli wykonać w sierpniu. Chodzi o kwestie organizacyjne i finansowe. Stymulatory są bardzo drogie. Koszt jednego to około 40-60 tys. zł. Na razie musimy indywidualnie występować do NFZ o przyznanie refundacji na nowy typ stymulatora i wskazywać, że w konkretnym przypadku uzasadnione jest jego zastosowanie. Jeśli jednak uda nam się wykazać, że urządzenie rzeczywiście jest znacznie bardziej ekonomicznie, to NFZ prawdopodobnie zgodzi się na regularną refundację. Prognozujemy, że czas funkcjonowania nowoczesnego stymulatora będzie dłuższy o około 1/3. Te dotychczas używane trzeba było wymieniać co 2-3 lata, a ten nowy być może co 5 lat.