Szpitale mogą przywracać możliwość porodów rodzinnych, które zostały zawieszone ze względu na epidemię koronawirusa. Trzeba jednak spełnić pewne warunki.
– Jest już w tej sprawie oficjalne pozytywne stanowisko ministra zdrowia, a także konsultantów krajowych w dziedzinach położnictwa i ginekologii oraz perinatologii z 5 maja, które określa, na jakich zasadach taki poród w obecnych warunkach mógłby się odbywać – mówi dr hab. n.med. Marek Gogacz, konsultant wojewódzki w dziedzinie położnictwa i ginekologii. – Ostateczna decyzja należy do dyrektora szpitala w porozumieniu z lekarzem kierującym oddziałem. Muszą przeanalizować, czy szpital jest w stanie zapewnić warunki maksymalnego bezpieczeństwa w takich przypadkach – tłumaczy dr Gogacz i dodaje: – Chodzi m.in. o osobne pomieszczenie przystosowane do takiego porodu, a także aktualne testy (wykonane maksymalnie 5 dni przed porodem – red.) na koronawirusa, które muszą mieć osoby towarzyszące przy takich porodach. Nie zostało jednak doprecyzowane, kto miałby ponieść koszt wykonania takich badań.
Ponadto, osoba, która towarzyszy rodzącej, może przebywać na sali od aktywnej fazy porodu i może zostać na oddziale do dwóch godzin po porodzie. Przez cały czas musi mieć m.in. maseczkę i rękawiczki. Zarówno rodząca, jak i osoba, która jej towarzyszy, muszą wypełnić wcześniej ankietę epidemiologiczną.
Szpital kliniczny nr 4 przy ul. Jaczewskiego w Lublinie, w którym pracuje dr Gogacz, na razie nie zdecydował się na powrót do porodów rodzinnych.
– Chodzi właśnie o bezpieczeństwo, które jest dla nas priorytetem. Uważamy, że na razie to zbyt duże ryzyko. Chodzi też o obowiązek wprowadzenia przez szpital wewnętrznej procedury w sytuacji zagrożenia życia u pacjentki z koronawirusem – tłumaczy dr Gogacz.
Ostrożne w tej kwestii są także inne szpitale. – Na razie, ze względów bezpieczeństwa, wstrzymujemy się. Obserwujemy jednak rozwój sytuacji i będziemy na bieżąco reagować – mówi Bartosz Jencz, rzecznik szpitala wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie.
– Jesteśmy jeszcze w trakcie konsultacji. Na razie w tej kwestii działamy na dotychczasowych zasadach wprowadzonych w związku z epidemią – dodaje Dariusz Kamiński, dyrektor szpitala w Bełżycach.