SARS-CoV-2 atakuje nie tylko układ oddechowy. Może też nieodwracalnie uszkadzać serce, nawet u zdrowych osób, a także zagrażać mózgowi.
– Zagadką jest dlaczego na Covid-19 z ciężkim i gwałtownym przebiegiem chorują młodzi i zdrowi ludzie. W tej grupie zdarzają się też zgony. Obaliło to mit, że koronawirus jest największym zagrożeniem tylko dla seniorów – zwraca uwagę prof. Konrad Rejdak, kierownik Kliniki Neurologii SPSK4 w Lublinie i prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Nowy trend w badaniach
Jak tłumaczy neurolog, z jednej strony mówi się o pewnych genetycznych uwarunkowaniach, a także dużej ekspozycji na wirusa, związanej m.in. z częstym przebywaniem w dużych skupiskach czy spotkaniach towarzyskich. Pojawił się też jednak nowy trend w badaniach naukowych dotyczący inwazji wirusa na ośrodkowy układ nerwowy, a w szczególności na pień mózgu.
– Tym bardziej, że badania, które były prowadzone w czasie epidemii SARS kilkanaście lat temu potwierdziły, że koronawirus SARS-CoV-1 przenikał do układu nerwowego i atakował mózg. Możemy więc przypuszczać, że w przypadku nowego koronawirusa SARS-CoV-2 jest podobnie – mówi prof. Rejdak.
Niebezpieczny dla mózgu
– Badania dotyczące SARS-CoV-1 wykazały znaczne gromadzenie wirusa w mózgu. To z kolei wywoływało zaburzenia oddechowe, a także zaburzenia węchu i smaku. A wszystkie te objawy diagnozowane są także u pacjentów zakażonych nowym koronawirusem – zaznacza prof. Rejdak. – Są więc podstawy do tego, żeby stwierdzić, że przyczyna tych dysfunkcji jest neurogenna. Do tej pory doniesienia medyczne skupiały się przede wszystkim na ostrych objawach ze strony układu oddechowego, zapaleniu płuc. Przyczyna ciężkich powikłań i nagłych zgonów u części pacjentów może jednak leżeć nie w samym układzie oddechowym – dodaje neurolog.
Takie badania prowadzone są w różnych ośrodkach na świecie, m.in. w Chinach. W oparciu o badania eksperymentalne u zwierząt wykazano, że ekspozycja na wirusa SARS-Cov-1 prowadziła do gromadzenia się patogenu właśnie w strukturach mózgu, nawet bez wywołania zapalenia płuc.
Prowadzone są intensywne badania dotyczące leków, które zatrzymają atak wirusa na układ nerwowy.
– W przypadku choroby Covid-19 musimy działać wielotorowo. Nasza klinika też jest zainteresowana tymi badaniami. Podkreślamy też, że pacjenci neurologiczni cierpiących m.in. na stwardnienie rozsiane, chorobę Parkinsona czy Alzheimera i inne schorzenia przewlekle powinni być szczególnie chronieni – podkreśla prof. Rejdak. – Skoro wirus może atakować układ nerwowy zdrowych osób, to tym bardziej narażeni są ci, którzy mają już choroby neurologiczne.
Objawy
– Koronawirus SARS-CoV-2 może powodować ciężkie uszkodzenia serca u osób wcześniej zdrowych, w tym również ludzi młodych. Potwierdzają to m.in. badania prowadzone w Chinach – mówi prof. Jarosław Wójcik, szef Szpitala Kardiologii Inwazyjnej w Nałęczowie. – Szacuje się, że nawet u ok. 20 proc. ludzi infekcja wcale nie zaczyna się od objawów oddechowych, ale od objawów związanych z sercem i układem krążenia. Są to np. zaburzenia rytmu serca, bóle i kłucie w klatce piersiowej.
Według dostępnych już badań, u ok. 7 proc. zakażonych koronawirusem może nawet wystąpić zawał serca w przebiegu choroby. Taka infekcja i stan zapalny mięśnia serca mogą prowadzić także do przewlekłej niewydolności układu krążenia.
– Do grupy największego ryzyka należą oczywiście osoby, które już mają chore serce, są po zawałach, mają zaawansowaną chorobę wieńcową, nadciśnienie tętnicze czy cukrzycę. W takich przypadkach przebieg choroby może być znacznie poważniejszy i prowadzić do śmierci – podkreśla prof. Wójcik.
Nadzieja dla pacjentów
Lekarze na całym świecie korzystają z eksperymentalnych metod leczenia pacjentów zakażonych koronawirusem, bo nie ma leków dedykowanych chorobie, jaką wywołuje.
Lek stosowany wcześniej w reumatologii i hematologii, testują w leczeniu pacjentów z Covid-19 zakaźnicy z lubelskiej kliniki przy Staszica. I mogą już mówić o sukcesie, bo lek działa. Dwóch pacjentów, którzy kwalifikowali się do podłączenia do respiratora, po trzech dniach było już w dobrym stanie.
– Różnica w stanie zdrowia jest kolosalna. Lek podaliśmy we wtorek trzem pacjentom, którzy byli w stanie ciężkim i za chwilę wymagaliby leczenia respiratorowego. Dzisiaj dwóch pacjentów jest już w stanie dobrym, a u trzeciego pacjenta widzimy znaczną poprawę – informował w ubiegły piątek dr hab. n.med. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych SPSK1 w Lublinie. – Pacjenci dostali dwie iniekcje w kilkunastogodzinnych odstępach i efekt leczenia już jest.
Zwalczyć wirusa
Lubelska klinika, jako pierwsza w kraju zaczęła testy leku, który ma pomóc pacjentom z najcięższym przebiegiem choroby wywołanej koronawirusem. Lek, który podają lekarze działa na układ immunologiczny.
– Ma on blokować tzw. burzę cytokinową, która prowadzi do ciężkiej niewydolności oddechowej i tym samym gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia – tłumaczył dr Tomasiewicz. – Chodzi o to, żeby zahamować rozwój choroby, żeby pacjent nie musiał być podłączony do respiratora.
Lubelska klinika została także zaproszona do testów nowego leku przeciwwirusowego w ramach sieci europejskich ośrodków. Będzie on podawany we wczesnej fazie choroby, co pozwoli lekarzom sprawdzić czy jest w stanie poradzić sobie z wirusem.