11 drużyn ze szkół ponadgimnazjalnych z Lublina i powiatu lubelskiego
Rozmowa z Beatą Lachowicz, instruktorem pierwszej pomocy Lubelskiego Oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża.
• Jak powinno się udzielać pierwszej pomocy i czy samo wezwanie karetki wystarczy?
– Zdecydowanie nie. Najpierw musimy sprawdzić, czy wezwanie karetki jest zasadne. Pogotowie może przyjechać na darmo, a w tym czasie ktoś inny rzeczywiście może potrzebować pomocy. Przede wszystkim musimy zadbać o własne bezpieczeństwo, bo jeśli sami będziemy poszkodowani, to wtedy na pewno nie udzielimy pomocy. W pierwszej kolejności próbujemy nawiązać tylko kontakt słowny z poszkodowanym, nie zbliżając się do niego. Możemy mu wydać konkretne polecenia i sprawdzić, czy będzie reagował. Jeśli to nie przyniesie efektów, podchodzimy ostrożnie do takiej osoby, próbujemy jej dotknąć i mówimy do niej.
• Skąd mamy mieć pewność, że podchodząc do takiej osoby jesteśmy bezpieczni?
– Na pewno musimy cały czas uważnie obserwować taką osobę, żeby wychwycić każdy niepokojący sygnał. Jeśli np. nie widzimy rąk, musimy uważać, żeby nie dać się zaskoczyć, bo taka osoba może mieć np. nóż albo butelkę, którym może zaatakować. Powinniśmy uważać również w sytuacji, kiedy widzimy, że obok poszkodowanego jest pies, który może zacząć bronić swojego właściciela. Dotyczy to też wypadków komunikacyjnych. Jeśli zatrzymujemy się i chcemy pomóc, zabezpieczmy od razu miejsce wypadku, żeby nie wjechał tam kolejny samochód, bo wtedy liczba poszkodowanych może wzrosnąć. Nie wybiegajmy też bezmyślnie na jezdnię, bo nas również może potrącić samochód.
• A jeśli poszkodowany nie reaguje na nasze słowa, ani na dotyk?
– Sprawdzamy wtedy, czy oddycha. Musimy to wiedzieć, żeby przekazać jak najbardziej dokładną informację dyspozytorowi, który będzie wysyłał karetkę. Udrażniamy drogi oddechowe: jedną dłoń kładziemy na czole osoby poszkodowanej, na brodzie układamy dwa palce i odchylamy głowę do tyłu, tak, aby broda była najwyższym punktem twarzy. W sprawdzaniu oddechu ważne są nasze zmysły. Obserwujemy, czy porusza się klatka piersiowa, pochylamy się, żeby usłyszeć oddech i poczuć go na policzku. Kiedy osoba leży na brzuchu sprawdzamy jej oddech poprzez podłożenie wierzchu dłoni pod jej usta i nos, drugą rękę kładziemy między łopatkami. W ciągu 10 sekund powinniśmy usłyszeć co najmniej dwa oddechy. Wówczas możemy przyjąć, że osoba jest nieprzytomna, ale oddycha. Wzywamy pomoc, pamiętamy o udrażnianiu dróg oddechowych i dbaniu o komfort termiczny i psychiczny.
• Co robimy, jeśli nie wyczujemy oddechu?
– Wtedy przechodzimy do resuscytacji: 30 uciśnięć klatki piersiowej na dwa wdechy powietrza przez usta. Wykonujemy to do momentu przyjazdu karetki lub powrotu oddechu. Nie jest to takie proste, nie powinniśmy uciskać ani za płytko, ani za głęboko, ani za szybko ani za wolno. Musimy zachować podobny rytm i uciskać klatkę piersiową na mniej więcej głębokości 5-6 centymetrów, w przypadku osoby o przeciętnej budowie ciała. Uciski wykonujemy na gołą klatkę piersiową, wyznaczmy środek i najtwardszą częścią dłoni uciskamy. W przypadku osób z nadwagą będzie to trochę więcej. Wiadomo, że dla osoby, która udziela pomocy po raz pierwszy będzie to bardzo stresująca sytuacja i może popełniać jakieś błędy. Zawsze jednak lepiej podjąć jakiekolwiek działania niż nie robić nic.
• Jak uniknąć ewentualnego zarażenia w trakcie sztucznego oddychania, które wykonujemy obcej osobie?
– Chusteczki, gazy ani foliowe woreczki nie uchronią nas niestety przed zarażeniem. Najlepsza jest specjalna maseczka do sztucznego oddychania. Jest tak skonstruowana, że my wdychamy powietrze przez usta poszkodowanego, ale jego oddech już do nas nie wróci. Dlatego mamy gwarancję bezpieczeństwa. Zestawy maseczki z gumowymi rękawiczkami są dostępne w każdej aptece za 2-3 złote. Warto zawsze mieć przy sobie taki zestaw, bo nigdy nie wiadomo kiedy będzie nam potrzebny.
• W którym momencie dzwonimy po pogotowie?
– Jeśli świadków zdarzenia jest więcej wyznaczamy jedną osobę, która zadzwoni po karetkę, kiedy będziemy sprawdzać oddech poszkodowanego. Nigdy nie prosimy o pomoc anonimowo, bo wtedy odpowiedzialność się rozmywa. Taki jest psychologiczny mechanizm. Zawsze wskazujemy konkretną osobę. To jest też bardzo pomocne przy pewnym „okiełznaniu” grupy świadków. Ludzie są bardzo różni, a w grupie każdy jest najmądrzejszy. Niektóre osoby mogą nas rozpraszać robiąc uwagi np. do tego, jak udzielamy pomocy. Dlatego dobrze jest wyznaczyć zadania, żeby ludzie byli zajęci i nie przeszkadzali.
• Jak reagują ludzie, którzy są świadkami wypadku? Więcej pomaga czy ignoruje takie zdarzenia?
– Nie robiliśmy dokładnych statystyk, ale mogę powiedzieć, że niestety nadal są ludzie, którzy kompletnie ignorują takie zdarzenia. Robiliśmy kiedyś happening na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie, podczas którego symulowaliśmy różne sytuacje, w których trzeba było pomóc. Na pięć osób, które nas mijały przynajmniej jedna odwracała wzrok, udając, że nie widzi, co się dzieje. Dużo jest też ludzi, którzy chcą pomóc, ale nie bardzo wiedzą jak. Sporo ludzi, zwłaszcza młodych, czerpie wiedzę z seriali paramedycznych, które są teraz bardzo popularne. Z jednej strony dobrze, że one są, bo uświadamiają, że trzeba reagować, ale z drugiej traktują niektóre sprawy skrótowo, albo podsuwają różne dziwne rozwiązania, których się nie stosuje np. przebijanie tchawicy poszkodowanego, który nie oddycha, długopisem.
• Jakie są najczęstsze błędy przy udzielaniu pomocy?
– Niestety najczęstszym błędem jeszcze przed udzieleniem pomocy jest stereotypowe postrzeganie poszkodowanego. Jeśli widzimy człowieka, który leży na poboczu czy w bramie to od razu ocenia się go jako pijanego i ignoruje. A przyczyna może być zupełnie inna i pozbawiamy w ten sposób człowieka szansy na pomoc. Kolejny to udzielanie pomocy bez wezwania odpowiednich służb. Nasza wytrzymałość podczas resuscytacji jest ograniczona, a jeśli wezwiemy karetkę mamy pewność, że za jakiś czas zmieni nas ratownik. Problemem jest też nieradzenie sobie z tłumem, dlatego ważne, żebyśmy wyznaczyli innym świadkom zdarzenia konkretne zadania.
Pilnie potrzebna krew
Ze względu na malejące zapasy krwi w grupach O Rh+ i ORh- oraz ARh- Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie apeluje o oddawanie krwi. Można to zrobić w Lublinie przy ul. Żołnierzy Niepodległej 8 oraz terenowych oddziałach w Białej Podlaskiej, Chełmie, Kraśniku, Lubartowie, Łukowie, Puławach, Tomaszowie Lubelskim, Włodawie i Zamościu, a także podczas akcji wyjazdowych. Najbliższe odbędą się dzisiaj o godz. 8-12.30 w Świdniku (punkt medyczny w PZL-Świdnik, ul. Lotników Polskich 1) oraz w niedzielę w Łukowej w godz. 8.30-14.30 (Gimnazjum im. Pawła Adamca, ul. Łukowa 341). Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie przygotowało wakacyjne atrakcje dla krwiodawców. W ramach akcji „Boskie wsparcie” codziennie każda osoba (z pierwszych dwudziestu) po oddaniu krwi przy odbiorze czekolad podaje hasło „boskie wsparcie” i wpisuje się na listę. Otrzyma bon na dwie porcje lodów za darmo. Są też zapisy na mecz żużlowy, który odbędzie się 12 sierpnia. Wystarczy podać w rejestracji hasło żużel i odebrać darmowy bilet w dniu meczu. Zapisy trwają do 10 sierpnia.
Więcej szczegółów na www.rckik.lublin.pl.
Krew będzie można także oddać 11 sierpnia podczas festynu organizowanego przez Stowarzyszenie Rozwoju Żeglarstwa „Stanica” w Międzyrzecu Podlaskim. Podczas imprezy oprócz zbiórki krwi będzie także prowadzona rejestracja dawców szpiku. Szczegóły na www.zagle.miedzyrzec.pl