Wojewoda lubelski miał rację zaskarżając uchwałę, w której Rada Miasta Zamość określiła regulamin funkcjonowania melexów i dorożek w obrębie Starego Miasta – uznał Naczelny Sąd Administracyjny. To oznacza, że przepisy obowiązujące od 2018 roku są nieważne.
Postanowienie w tej sprawie NSA wydał jeszcze w maju, ale na posiedzeniu niejawnym, a opublikowane wraz z uzasadnieniem zostało dopiero w zeszłym tygodniu. Wiadomo więc, że regulamin, do którego i właściciele melexów, i jedyny w Zamościu dorożkarz stosowali się przez cały trwający jeszcze sezon turystyczny, nie musiał ich w tym czasie obowiązywać.
Sprawa sprzed lat
Skąd ta sytuacja? Regulamin został przez RM Zamość przyjęty jeszcze w kwietniu 2018 roku. Niedługo po tym uchwałę zaskarżył ówczesny wojewoda lubelski.
Wskazywał, że wprowadzone przepisy nałożyły na przedsiębiorców szereg obowiązków, np. konieczność podjęcia starań o uzyskanie identyfikatora, korzystania z wyznaczonych miejsc postojowych oraz poruszania się po określonych drogach w określonym czasie. Regulamin jasno wskazywał też konsekwencje dla przedsiębiorców wynikające z jego nieprzestrzegania.
Wojewoda zarzucił ponadto, że RM podjęła tę uchwałę bez podstawy prawnej wskazanej w art. 40 ust. 1, 2 i 3 ustawy o samorządzie gminnym, bo regulamin nie mieścił się w kategorii przepisów porządkowych. Stwierdził również, że zaskarżoną uchwałą wprowadzono „daleko idące ograniczenia swobody działalności gospodarczej”, a przez to naruszono zasadę legalizmu wyrażoną w art. 7 Konstytucji RP. Dlatego chciał unieważnienia zamojskich przepisów.
RM w odpowiedzi tłumaczyła wówczas, że uchwała z regulaminem została podjęta ze względu na „konieczność zapewnienia porządku, spokoju i bezpieczeństwa publicznego”, bo rosło zainteresowanie organizowaniem przejażdżek turystycznych zwłaszcza melexami, ale też było coraz więcej chętnych, by z tej oferty korzystać. Przez to pojazdów tych na ulicach miasta wpisanego na listę UNESCO przybywało, a ponieważ poruszały się w sposób niekontrolowany, to do służb miejskich wpływało wiele „skarg, uwag i sugestii”. Kierowali je zarówno zainteresowani przedsiębiorcy, jak też radni i przewodniczący zarządów osiedli.
WSA wziął te argumenty pod uwagę i skargę wojewody oddalił, ale ten złożył skargę kasacyjną, a NSA uznał ją za zasługującą na uwzględnienie, uchylił wyrok sądu pierwszej instancji, unieważnił uchwałę z regulaminem i nakazał miastu wypłacenie wojewodzie 360 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania.
Porządek musi być
Czy to oznacza, że teraz w obrębie Starego Miasta w Zamościu (tego rejonu dotyczyły zapisy regulaminu) zacznie obowiązywać wolna amerykanka? Na to raczej się nie zanosi.
– Coś na pewno trzeba zrobić, bo jednak porządek w kwestii funkcjonowania przejażdżek turystów zwłaszcza melexami, których jest sporo, musi być. Całe szczęście, że nasi przedsiębiorcy przyzwyczaili się do regulaminu i się do niego po prostu stosowali – uważa Piotr Błażewicz, przewodniczący RM Zamość.
– Teraz sezon turystyczny się właściwie kończy. Na pewno zajmiemy się tą kwestią przed kolejnym i weźmiemy pod uwagę wszelkie zapisy prawne i uwagi organu nadzorczego – obiecuje Jarosław Miechowicki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM Zamość.
Co ciekawe, radykalnych zmian nie chcą wcale zainteresowani. – Oczywiście, że wszelkie przepisy wprowadzają pewne ograniczenia, ale nam wyszły akurat na dobre. Dzięki regulaminowi jednakowe zasady zaczęły obowiązywały wszystkich i zapanował porządek – mówi Agnieszka Witkowska, właścicielka jednej z firm, które turystów po Zamościu wożą melexami.
Przypomina, że przed wejściem przepisów bywało z tym różnie. Nie wszyscy przedsiębiorcy byli fair. Zdarzało się, że nie trzymali się kolejki, jeździli w miejsca, gdzie obowiązywał zakaz nawet pustymi pojazdami i nagabywali turystów. – Jak był regulamin, to każdy wiedział, gdzie możemy stać, którędy i w jakim kierunku jechać. Było w porządku. Poza jednym przedsiębiorcą, nikt na to nie narzekał – przekonuje Witkowska.
A dyr. Miechowicki zapewnia, że dzięki regulaminowi przewoźnicy zyskali też bonusy. – Parkowali na ul. Moranda i przejeżdżali przez Rynek Wielki, a to przecież miejsca, gdzie zgodnie z przepisami jest zakaz wjazdu – przypomina urzędnik.
Konie odchodzą do lamusa
Więcej ograniczeń było dla dorożek, którym nie wolno było wjeżdżać do strefy I (ścisłe centrum Starego Miasta), a na Rynek Wielki tylko w wyjątkowych przypadkach, za zgodą Straży Miejskiej, jeśli np. bryczka została wynajęta na ślub.
– Kiedyś takich przepisów nie było i wszystko grało. Komu koń pod ratuszem przeszkadza? – zastanawia się Tadeusz Sołoducha, który turystów po Zamościu wozi dorożką od 2000 roku, ale wcale nie jest pewien czy na kolejny sezon też się zdecyduje. – Po pierwsze nie jestem już młody, mam 75 lat. A po drugie ludzie przestali kochać konie. Kiedyś dorożki jeździły cztery, teraz zostałem sam, tylko na weekendy, a klientów i tak mało. Podchodzą czasem, żeby mi zdjęcie z daleka zrobić, a potem idą na melexy – kwituje smutno mężczyzna.
Tymczasem Wiesław Nowakowski, który jako jedyny radny w kwietniu 2018 głosował przeciwko regulaminowi uważa, że przepisy obowiązujące przewoźników na Starym Mieście powinny być nawet bardziej rygorystyczne niż obowiązujące do niedawna.
– Bo tych firm się namnożyło, a przez to ich pojazdów też jest mnóstwo. To wcale nie wpływa dobrze na ład i porządek – przekonuje. Jako historyk z wykształcenia uważa też, że półgodzinnej przejażdżki po mieście melexem nie można nawet nazwać zwiedzaniem. Zdaniem Nowakowskiego poznawać miasto i jego historię powinno się powolutku, na piechotę, z profesjonalnymi przewodnikami, którzy mogą opowiedzieć więcej i ciekawiej. – Jesteśmy miastem turystycznym, więc powinno nam zależeć, aby turyści byli u nas na dłużej, a nie tylko wpadać na chwilę, objechać starówkę doookoła i wyjechać – argumentuje.
Umowy z przedsiębiorcami, na mocy regulaminu uchwalonego przez RM podpisywał Zakład Gospodarki Lokalowej. W tegorocznym sezonie turystycznym (trwa od 1 maja do 30 września) zdecydowało się na to 7 przewoźników „pojazdów wolnobieżnych z napędem elektrycznym” i jeden dorożkach. W szczycie ruchu turystycznego dziennie na Stare Miasto w Zamościu wyjeżdżało nawet 18 melexów. Za każdy pojazd właściciel był zobowiązany płacić 800 zł miesięcznie. Przyjęta stawka dla dorożkarza to połowa tej kwoty.