7-letni Szymon miał przejść w lubelskim szpitalu zabieg. Ale już dwukrotnie operacja była przekładana na inny termin. Rodzice nie rozumieją tej decyzji, zwłaszcza że jak mówią, przygotowania do zabiegu wiązały się dla chłopca z dużym stresem, który będzie musiał przejść jeszcze raz.
Szymek miał być operowany w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie pod koniec marca.
– Zabieg został jednak przełożony na koniec maja – opisują rodzice chłopca, którzy skontaktowali się z naszą redakcją. – Rozumieliśmy to, bo epidemia COVID-19 mogła sprawić, że było mniej łóżek zwłaszcza na oddziałach dziecięcych.
I właśnie wzrastającą liczbą zakażeń koronawirusem rodzice tłumaczyli dziecku, dlaczego nie może zostać przyjęty do szpitala. Nie było to łatwe. Chłopczyk bał się zabiegu związanego z ogólną narkozą oraz zakazem normalnej aktywności po jego wykonaniu. Chciał mieć to jak najszybciej za sobą.
– Szymon przyjął to, jak zwykle, ze spokojem choć znamy go i wiemy, że w środku nie przyjmował tego do wiadomości, zwłaszcza że jego tata w tym samym okresie bez przesuwania terminu miał również zabieg w sąsiadującym szpitalu SPSK4 w Lublinie – przyznaje mama chłopca. – Pocieszeniem było tylko to, że zabieg odbędzie się 31 maja.
Jeszcze trzy dni wcześniej termin ten potwierdził pracownik szpitala.
– Dlatego jedno z nas zaplanowało sobie urlop, zrezygnowaliśmy z prywatnych planów i całą energię i czas skupiliśmy na zabiegu syna – relacjonuje tata Szymona. – W dniu kiedy mieliśmy się zgłosić do szpitala, otrzymaliśmy jednak informację telefoniczną od lekarza dyżurnego o braku możliwości przeprowadzenia zabiegu w zaplanowanym terminie.
Rodzice podkreślają, że nie usłyszeli sensownego tłumaczenia dotyczącego konieczności przełożenia zabiegu. Mówią wprost o „ bezdusznym traktowaniu pacjentów”. Przecież już na początku maja minister zdrowia poinformował o powrocie ograniczonych wcześniej do niezbędnego minimum lub czasowo wstrzymanych planowych zabiegów.
– To była smutna konieczność, związana z tym, że musieliśmy wszystkie siły skierować do walki z trzecią falą koronawirusa – tłumaczył w Nałęczowie Adam Niedzielski i dodawał, że to mamy już za sobą.
Dlaczego Szymek musi więc czekać?
– Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Lublinie stanowi wraz z Oddziałem Chirurgii i Traumatologii Dziecięcej jedyne Centrum Urazowe dla Dzieci z całego województwa lubelskiego. Nakłada to na nas obowiązek stałej gotowości na przyjmowanie pacjentów w stanie zagrożenia zdrowia i życia, czyli przyjęcia w trybie nagłym i rezerwacji łóżek dla tej grupy hospitalizowanych – tłumaczy Agnieszka Osińska, rzeczniczka prasowa lubelskiego USD. – Epidemia COVID-19 i związane z tym ograniczenia przyjęć spowodowały konieczność przesuwania zabiegów planowych, a tym samym wydłużenie kolejki oczekujących.
Od 29 do 31 marca na oddział przyjęto 10 pacjentów w trybie nagłym, co spowodowało konieczność ich hospitalizacji i odwołania zabiegów planowanych na dni następne. – Pacjent, którego dotyczy skarga kierowany był do przyjęcia w trybie planowym dlatego wyznaczono nowy termin zabiegu – dodaje Osińska.