Rozmowa z Andrzejem Głowackim, kandydatem na prezesa Lubelskiego Związku Piłki Nożnej
Dobiega końca kadencja prezesa Lubelskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewa Bartnika. Już 7 czerwca odbędzie się walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze, na którym zostaną powołane nowe władze oraz osoba zarządzająca pracami tego największego i najpopularniejszego związku sportowego w naszym województwie.
Urzędujący prezes jeszcze oficjalnie nie ogłosił czy będzie się starał o możliwość kontynuowania pracy. Taką deklarację złożył natomiast Andrzej Głowacki, powszechnie znany i szanowany były piłkarz i arbiter. Jak ważna jest osoba prezesa LZPN, wiedzą wszyscy zajmujący się futbolem. Dlatego dobrze się dzieje, że delegaci zanim zagłosują będą mogli wysłuchać różnych pomysłów na kierowanie związkiem w najbliższych latach. Futbol na Lubelszczyźnie musi się dalej rozwijać i stawiać czoła nowym wyzwaniom.
- Jest Pan znaną osobą w środowisku, ale proszę przekonać do siebie tych, którzy nie znają Andrzeja Głowackiego.
– Jestem wychowankiem Sygnału Lublin, to był klub najbliżej położony mojego rodzinnego domu przy ul. Kruczkowskiego. Młodzieżowe granie w latach 1980-1988 zwieńczył awans do półfinałów Mistrzostw Polski juniorów starszych pod wodzą śp. Sylwestra Czernickiego. Przygodę z futbolem seniorskim rozpocząłem w I-ligowym (ówczesna II liga) Górniku Łęczna. W meczu ze Stalą Rzeszów strzeliłem pierwszą bramkę na tym szczeblu dla Górnika Łęczna. Następnym klubem był rywal zza między Avia Świdnik, z którą wywalczyłem awans do I-ligi, zdobywając w sezonie 32 bramki, a już w pierwszej lidze z15 bramkami i tytułem króla strzelców I-ligi zapracowałem na transfer do Legii Warszawa. Tam przyszło mistrzostwo Polski w sezonie 1993/94. Wypożyczony do Polonii Warszawa pomogłem jej w awansie do ekstraklasy, zdobywając 6 bramek (jesień 1992). Po epizodzie w I-ligowym Motorze Lublin w rundzie wiosennej 1994 przygodę z piłką kończyłem w Radomiak. Niestety, w Święta Bożego Narodzenia 1994 roku zmieniło się moje życie. Zostałem ciężko pobity, a odniesione obrażenia zamknęły mi drogę powrotu na boisko. Na szczęście, dzięki lekarzom, rehabilitacji i woli życia wróciłem do sprawności normalnego człowieka.
- I przygoda z futbolem się nie skończyła...
– Chciałem jak najszybciej wrócić do piłki, więc w 1996 roku zapisałem się na kurs sędziowski. Na najwyższy poziom rozgrywkowy, już jako sędzia wróciłem w 2010 roku. Z kolegą Tomaszem Mikulskim prowadziliśmy derby Warszawy, Polonii z Legią, czyli dawnym drużynom, w których kiedyś występowałem. Historia zatoczyła niezłe koło. W 2013 roku oficjalnie zakończyłem przygodę z gwizdkiem, będąc 13 lat na szczeblu centralnym sędzią asystentem. Zająłem się szkoleniem młodych sędziów. Zostałem członkiem Zarządu Kolegium Sędziów LZPN, pomagam również w pracach Lubelskiemu Związkowi Piłki w obsłudze systemu ekstranet i delegacji dla klubów IV ligi oraz lubelskiej klasy okręgowej. Od 2015 roku jestem obserwatorem Polskiego Związku Piłki Nożnej, co daje możliwość poznawanie nowych osób związanych z piłką nożną na poziomie Fortuna I liga i eWinner 2 liga.
- Pracuje pan także poza piłką?
– Ukończyłem w 1999 roku Wyższą Szkołę Pedagogiczną TWP w Warszawie, Instytut Pedagogiki w Lublinie na kierunku edukacja zdrowotna z rehabilitacją i studia podyplomowe na Wyższej Szkole Ekonomii i Innowacji w Lublinie na kierunku inspektor ochrony danych w 2019 roku i taką funkcję obecnie pełnię w jednej z jednostek samorządowych.
- Proszę zatem powiedzieć, dlaczego zdecydował się Pan kandydować?
– Ta myśl zakiełkowała w mojej głowie ponad roku, i po rozmowach z wieloma ludźmi uznałem, że dam radę i teraz postanowiłem ten pomysł wprowadzić ją w życie. Jestem w piłce praktycznie całe moje życie, znam to środowisko i jego potrzeby. Uważam, że jako prezes Lubelskiego Związku Piłki Nożnej mogę zrobić wiele dobrego. Jest też inny powód. W poprzednich wyborach obecny prezes nie miał kontrkandydata, a z demokracją ma to niewiele wspólnego. Chcę delegatom na Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze dać możliwość wyboru. Niech oni zdecydują czy moje pomysły na funkcjonowanie LZPN są lepsze i dają wymierne korzyści społeczności piłkarskiej na Lubelszczyźnie. Nie będę ukrywał, że wzorowałem się na moim koledze z boiska, jeszcze z czasów Legii Warszawa Radosławie Michalskim, który jest obecnie Prezesem Pomorskiego Związku Piłki Nożnej i doskonale wywiązuje się z tej roli.
- Co konkretnie może zrobić dla środowiska piłkarskiego w regionie prezes Głowacki…
– Bardzo dobrze znam zasady funkcjonowania naszego związku i dlatego… chciałbym wprowadzić dużo zmian. Zacząłbym od uproszczenia rozliczania delegacji sędziowskich z klubami. Według mojego pomysłu kluby nie muszą regulować delegacji bezpośrednio po meczu, nie muszą też z końcem roku wysyłać PIT-11 do każdego sędziego. Całą księgowość przejmuje LZPN, który po zakończeniu danego miesiąca wysyła notę księgową do każdego klubu. Rozliczanie przez LZPN obejmuje dosłownie wszystkie kluby, ale jest dobrowolne, nie ma żadnego przymusu. Korzyści są ewidentne: oszczędność czasu i pieniędzy, brak gotówki w obrocie na linii klub-sędzia. Taką formę rozliczeń delegacji sędziowskich chcę wprowadzić już od następnego sezonu.
- Wiele małych klubów ma problemy z księgowością.
– Zminimalizowane kosztów i przerzucenie ich na Lubelski Związek Piłki Nożnej to moim zdaniem realne działanie na rzecz klubów z klasy A, klasy B czy rozgrywek kobiecych i młodzieżowych. Pomóc chciałbym także trenerom klasy mistrzowskiej, I i II grupy oraz instruktorom piłki nożnej w przedłużeniu licencji. Uprawnienia nabyte na studiach w Akademii Wychowania Fizycznego uchwałą Zarządu PZPN wymagają przeszkolenia na kursach organizowanych przez PZPN lub WZPN, a to koszt rzędu 3500 złotych. Trenerzy są bardzo ważni w szkoleniu dzieci i młodzieży, a tak doświadczeni z tzw. starej szkoły są bezcenni. Na pewno będę rozmawiał z tym środowiskiem, które jest szalenie istotne w procesie szkolenia młodych zawodników.
- Takich wydatków na rzecz związku jest zresztą więcej.
– Publikowanie sprawozdań rocznych na stronach Lubelskiego Związku Piłki Nożnej byłoby dla mnie oczywistością. Związek pobiera różne opłaty, ale chciałbym pokazać na co i dlaczego. Co, ile kosztuje. Są sprawy związane z opłatami, które można zmienić od ręki, a są takie które można rozwiązać dopiero w dłuższym czasie. Dla mnie liczy się transparentność oraz przestrzeganie uchwał PZPN i regulaminów rozgrywek na wszystkich szczeblach rozgrywkowych oraz egzekwowanie ich postanowień.
- Do rozwiązania są również problemy nie związane bezpośrednio z pieniędzmi.
– Liczę na podniesienie prestiżu Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim. Dlatego chciałbym, żeby w każdym sezonie wybierany będzie inny stadion jako miejsce rozegrania finału. Mamy bardzo ładne stadiony, które mogą zostać wykorzystane do promocji wybranego klubu. Delegacje od półfinałów opłacałby wtedy Lubelski Związek Piłki Nożnej. Magazyn skrótów IV ligi ze wszystkich meczów w kolejce to mój kolejny cel, który w XXI wieku jest po prostu potrzebny kibicom.
- Czeka Pana ciężka walka o stanowisko prezesa.
– Delegaci niech wybiorą lepszego kandydata dla dobra futbolu na Lubelszczyźnie. Wiem, że jeżeli postawią na mnie to się nie zawiodą. Mam jeszcze kilka pomysłów, które szczegółowo przedstawię na Walnym Zebraniu Sprawozdawczo-Wyborczym. W indywidualnych rozmowach w klubami omówię to bardziej szczegółowo. Wspomnę tylko o pomocy dla klubów szkolących młodzież w zdobyciu złotych, srebrnych i brązowych odznak certyfikacji szkółek Polskiego Związku Piłki Nożnej. Wiąże się to z wymiernymi korzyściami nie tylko dla klubu, ale również dla zatrudnionych trenerów. Prezesom tych klubów ułatwi natomiast rozmowy marketingowe, które w tych czasach są nieocenione.