Jerzy Szubiela
Bądźmy uczciwi - jakie atuty ma Lublin, żeby chcieli przeprowadzić się do nas warszawscy menedżerowie, by prowadzić stąd rozległe interesy. Lotnisko w powijakach, drogi żadne, a do lub ze stolicy trzeba się tłuc samochodem ze trzy godziny.
Warszawskiemu menedżerowi Lublin jawi się jako miasto na zapyziałym wschodzie, gdzie przysłowiowe wrony zawracają. Ostatnio nawet podkarpaccy politycy PSL, świadomi promocyjnej słabości naszego miasta, zaczęli przebąkiwać, że lepiej by było, gdyby PGE wybrała Rzeszów. Tam przynajmniej latają samoloty.
Mrzonki o szklanych wieżach pojawiają się w Lublinie regularnie. Doszło już nawet do tego, że mówi się o nich częściej niż o potrzebie położenia równych chodników w centrum, żebyśmy nie musieli taplać się w kałużach.