- Wieszanie plakatów jest dobrowolne - zaznacza Teresa Dobrzańska-Pielichowska, lubelska prezes PZ. - Pracuję w środowisku wiejskim, gdzie wieszanie plakatów mija się z celem, bo ludzie już zdecydowali na kogo zagłosują.
W ostatnich wyborach samorządowych lekarka starowała z listy LPR na radną miejską w Lublinie. Ale teraz nie widzi kolizji. - Jestem apolityczna, jedynie skorzystałam z listy LPR - argumentuje.
Dodaje, że Porozumienie Zielonogórskie też jest apolityczne i jest gotowe pomóc wszystkim ugrupowaniom politycznym, którym z Porozumieniem po drodze. - Takim, które chcą zapobiec zapaści w służbie zdrowia.
Porozumienie Zielonogórskie powstało po to, aby w imieniu lekarzy rodzinnych negocjować z Narodowym Funduszem Zdrowia lepsze stawki za leczenie. Właśnie wynegocjowali większe pieniądze za każdego zarejestrowanego w przychodni pacjenta - z 6,11 zł do 6,75 w przyszłym roku.
Co Platforma Obywatelska obiecała lekarzom rodzinnym? Że uczyni z Porozumienia ważnego partnera do rozmów o przyszłości służby zdrowia. - A wszystkim Polakom, że będziemy tak długo debatować w Sejmie, aż uchwalimy program ratowania służby zdrowia - mówi Janusz Palikot, szef PO na Lubelszczyźnie. - Że trzeba rozbić monopol funduszu zdrowia, wprowadzić niezależną od ministerstwa weryfikację list leków refundowanych, kształtowaną dziś pod wpływem firm farmaceutycznych, prywatyzację szpitali jako alternatywę do placówek publicznych.
W Porozumieniu Zielonogórskim skupionych jest około 14 tysięcy lekarzy rodzinnych. Na Lubelszczyźnie - ok. 1 tys. Miesięcznie do jednego z nich przychodzi 200-300 pacjentów. Nawet jeśli nie wszyscy lekarze powieszą plakaty, jest szansa, że z hasłami PO zapozna się kilka milionów ludzi w kraju.