Bohdan Bławacki poprowadzi piłkarzy Motoru w sobotnim, wyjazdowym meczu z Jeziorakiem Iława. Taką decyzję podjął w czwartek zarząd klubu. Szkoleniowiec podał się do dymisji po środowym spotkaniu z Sokołem Sokółka, który lublinianie przegrali 0:1.
W czwartek Bławacki odbył długą rozmowę w klubie. W tym czasie trening z piłkarzami poprowadził drugi trener Jurij Gij. Sprawa przyjęcia dymisji została odroczona do poniedziałku.
– Przyszłość Motoru jest dla nas najważniejsza i nie możemy podejmować decyzji bez pewności, że wybrany wariant będzie właściwy – poinformowała Agnieszka Smreczyńska-Gąbka, prezes Motoru Lublin S.A.
– W kwestii obsady kadry szkoleniowej musimy przeprowadzić gruntowną analizę obecnej sytuacji i skonsultować to z drużyną, udziałowcami i radą nadzorczą spółki – dodaje.
Atmosfera wokół Motoru jest wręcz fatalna. Upust swojemu zniecierpliwieniu dali w środę kibice, którzy w niecenzuralnych słowach krytykowali trenera i piłkarzy.
– To dla mnie przykre, bo wykonałem tu ciężką pracę i nie zasłużyłem na coś takiego – uważa Bohdan Bławacki.
– Problem polega na tym, że do Lublina został przeniesiony cały zespół Spartakusa. Gdyby do tej kadry dołączyć jeszcze paru takich graczy jak Wojdyga czy Popławski, to ten zespół mógłby się prezentować lepiej – dodaje.
Po stronie szkoleniowca staje szefowa Motoru. – Trzeba mieć świadomość, jaki zespół osądzamy. Drużyna nie jest spadkowiczem z pierwszej ligi ani beniaminkiem. Selekcja zawodników przebiegała w nadzwyczaj trudnych warunkach. Do końca nie mogliśmy być też pewni, czy otrzymamy licencję – przypomina Smreczyńska-Gąbka.
Okazuje się jednak, że Bławackiego ma dość część piłkarzy. – Kiedy przegraliśmy z Pelikanem była duża grupa zawodników, która powiedziała, że chce pracować z innym trenerem.
Dla mnie nieważne, czy ten zespół poprowadzę ja, czy ktoś inny. Ważne są punkty, jakich potrzebuje Motor. Szesnaście lat pracuję w piłce, ale pierwszy raz w zespole, który zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Zawsze moje drużyny były w czołówce. Może jak przyjdzie nowy trener to będą wyniki – kwituje szkoleniowiec.