Pierwsze koty za płoty. Remis Motoru z Wigrami nie zadowolił nikogo w Lublinie. Gra zespołu daje jednak powody żeby patrzeć w przyszłość z lekkim optymizmem.
– Moim zdaniem jest za wcześnie żeby powiedzieć, że tak grający Motor utrzyma się w II lidze – ocenia Tomasz Brzozowski, były piłkarz i trener klubu z Al. Zygmuntowskich. – W pierwszej połowie zespół pokazał się słabo. W drugiej, po wprowadzeniu graczy ofensywnych, było już lepiej. Ogólnie, po tych zmianach kadrowych zimą widać delikatną poprawę w grze drużyny. W porównaniu z rundą jesienną na pewno coś drgnęło. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będzie lepiej.
W utrzymanie mocno wierzy jeden ze sponsorów Motoru. – Trener Łapa stworzył naprawdę dobrą drużynę – mówi Marek Wójcik, szef firmy MW Sport.
– Tacy zawodnicy jak Rafał Niżnik czy Piotrek Prędota są na tyle doświadczeni, że powinni obronić dla Lublina II ligę. Spotkanie z Wigrami pokazało, że szanse są duże. Zresztą, szkoda byłoby gdybyśmy spadli. Motor to tradycja, niedługo będzie w mieście nowy stadion. Trzeba zrobić wszystko żeby miał, kto na nim grać.
Co ciekawe, w piłkarzy Motoru wierzą też... ligowi rywale.
– Ten zespół nie zasługuje na ostatnie miejsce, które teraz zajmuje – uważa Marek Witkowski, trener Wigier Suwałki. – Dlatego życzymy mu jak najlepiej. Chcielibyśmy żeby piął się w górę tabeli, będziemy trzymać za to kciuki. Lublin tak jak Suwałki jest na ścianie wschodniej, która wydaje się być zapomniana przez wszystkich. Trzeba to zmienić.
Ale łatwo nie będzie. Bo aktualna strata punktowa do bezpiecznego miejsca w tabeli wynosi aż trzynaście punktów. Wszystko z powodu słabej postawy w I lidze drużyn, które kwalifikują się do gry w grupie wschodniej II ligi. Na chwilę obecną zaplecze ekstraklasy opuściłyby aż cztery ekipy: Kolejarz Stróże, Termalica Bruk-Bet Nieciecza, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Dolcan Ząbki.
W tej sytuacji spadek z II ligi dosięgałby aż sześciu zespołów. Z tej perspektywy utrzymanie lublinian nie rysuje się w różowych barwach. Szansę jednak są. Bo mecz z Wigrami był dopiero początkiem. I choć nie wszystko wychodziło w nim zawodnikom tak jak powinno, to pojawiły się też dobre oznaki.
– Motor musi w każdym meczu grać o trzy punkty i nie oglądać się na innych. Myślę, że to w końcu przeniesie efekt – podsumowuje T. Brzozowski.