Piłkarz i były kapitan Motoru Lublin Marcin S. wręczał łapówki nie tylko sędziom, ale także obserwatorom. Przyciśnięty przez prokuratorów, opowiedział wszystko ze szczegółami.
"Fragles” był wtedy kapitanem Motoru. - Przyznał się do wszystkich zarzucanych czynów - podkreśla prokurator Kasiura.
CBA zabrało piłkarza we wtorek rano. - Kogo jak kogo, ale zatrzymania "Fraglesa” nikt się nie spodziewał - mówił jeden z młodszych zawodników.
31-letni Marcin S. to jeden z ulubieńców lubelskich kibiców. Rodowity lublinianin, gra w Motorze nieprzerwanie od 1996 r. Jest jedynym zawodnikiem, który po spadku Motoru z drugiej ligi pozostał w drużynie. Przez długi okres był kapitanem zespołu. W obecnym sezonie "Fragles” także jest jednym z liderów drużyny.
Przypomnijmy, że w związku z korupcją w sezonach 2003/2004 i 2004/2005 CBA zatrzymało do tej pory byłego trenera, a także dyrektora sportowego Motoru Romana D., byłego prezesa Waldemara P. i byłego trenera Jerzego K. Wszyscy usłyszeli zarzuty i także przyznali się do winy.
Śledczy nie potwierdzają, że we wtorek CBA planowało zatrzymać jeszcze jedną osobę związaną z korupcją w sezonie 2004/2005. Nie doszło do tego tylko dlatego, że ta osoba jest obecnie za granicą.
- To tylko plotki - ucina Basiura. Zapytany jednak, czy to już koniec sprawy Motoru, odpowiada: - Nie.
Władze Motoru nie podjęły jeszcze żadnej decyzji w sprawie przyszłości Marcina S. w klubie. - Musimy najpierw porozmawiać z samym piłkarzem. Prawdopodobnie uda nam się to w czwartek - mówił wczoraj Grzegorz Szkutnik, wiceprezes klubu.
- Z tego, co na razie wiemy prokurator nie zabronił Marcinowi występów na boisku. Jeśli to się potwierdzi, nie będziemy go zawieszać. Piłkarz będzie grał.