Kibice Motoru marzą o awansie do I ligi, ale na razie rzeczywistość jest taka, że klub nie ma pieniędzy na regularne wypłaty dla piłkarzy. Zmienić może to pozyskanie możnego sponsora, ale o to w Lublinie ciężko. Prezes Robert Kozłowski od roku bezskutecznie puka do drzwi większości potencjalnych darczyńców.
Czy to oznacza, że nie zobaczymy go już w koszulce Motoru? – Igor ma wolną rękę i to on zdecyduje gdzie chce grać – zapewnia Lesław Kapka, który sprowadził Ukraińca do Polski i ma duży wpływ na podejmowane przez niego decyzje.
Z informacji uzyskanych od Kapki wynika, że Migalewski jest teraz we Lwowie. – Rozmawiałem z nim parę dni temu i jest średnio zadowolony z gry w Motorze. Chodzi o pieniądze, bo klub nie płaci mu regularnie tego, co ma zagwarantowane w umowie – tłumaczy.
Z tego powodu napastnik, który jesienią był wybijającym się graczem Motoru strzelając dla niego siedem goli, rozgląda się za nowym pracodawcą. – Jest kilka klubów nim zainteresowanych, ale nie chcę zdradzać jakich – ucina Kapka.
Prezes Motoru odpowiada, że nic na ten temat nie wie. – Wszyscy zawodnicy mają z nami kontrakty do końca sezonu 2011/12 – podkreśla Robert Kozłowski.
– Dlatego nie chcę się bawić w żadne spekulacje. Igor nie grał w ostatnim meczu w Brzesku za kartki, więc dostał wcześniejszy urlop od trenera. Ale jesteśmy z nim w kontakcie. A jeśli chodzi o pieniądze, to dostawał je wcześniej regularnie. To nasze pierwsze opóźnienie wobec niego.
Szef lubelskiego klubu przyznaje, że z finansami rzeczywiście jest krucho. – Zawodnicy nie mają wypłaconych pensji za październik, które powinni dostać do połowy tego miesiąca. Poślizg jest więc zaledwie dwutygodniowy.
Pieniądze dostaną jak tylko uda nam się je pozyskać. Cały czas szukamy sponsorów, ale w Lublinie jest o to ciężko – tłumaczy Kozłowski.
A wkrótce kasa klubu z Al. Zygmuntowskich może się jeszcze uszczuplić, bo PZPN nałoży karę finansową za rzucenie przez jednego z kibiców petardy w sędziego.
– Nie dostaliśmy jeszcze decyzji w tej sprawie, ale liczymy się z sankcjami. Podejrzewam, że może to być nawet 5 tys. zł, bo doszło do narażenia zdrowia arbitra.
Na razie dostaliśmy nakaz zapłaty 2 tys. zł za rzucanie przez naszych kibiców petard w Olsztynie – mówi Kozłowski.